Ważne! Przeczytaj notkę pod rozdziałem!
~Cher
-A więc zachęcamy do kupienia naszej nowej płyty Midnight Memories - zakończył konferencję Liam.
-Nowy Jork jest taki pusty - westchnęłam, kreśląc palcem szlaczki na zaparowanej szybie samochodu
-Um... Cher, nic ci się nie podoba. Ani Londyn, ani Nowy Jork, Chicago ani Los Angeles! W takim razie, co ci się podoba? - zapytał Zayn. Zamyśliłam się.
-Chciałabym pojechać do Warszawy - odparłam po dłuższej chwili
-Możemy pojechać. W sumie jesteśmy w Ameryce, nie? - odpowiedział Harry
-Nie ta Warszawa, baranie! Ta w Polsce.
-Aha - westchnęli
-Nie byłaś nigdy w Warszawie? - zapytał Niall
Nie odpowiedziałam. Wyjazdy do Warszawy pamiętam jako długie kłótnie. Teraz już wiem, po marnowaliśmy paliwo. Na narkotyki dla... "Ojca".
Pokiwałam głową.
-Może niedługo pojedziesz - powiedział Liam
-Oby - odparłam bez namysłu. Jechaliśmy przez ulice Nowego Jorku. Powinnam być szczęśliwa, co? Nie wszyscy mają okazję być w USA.
-Um... Cher, nic ci się nie podoba. Ani Londyn, ani Nowy Jork, Chicago ani Los Angeles! W takim razie, co ci się podoba? - zapytał Zayn. Zamyśliłam się.
-Chciałabym pojechać do Warszawy - odparłam po dłuższej chwili
-Możemy pojechać. W sumie jesteśmy w Ameryce, nie? - odpowiedział Harry
-Nie ta Warszawa, baranie! Ta w Polsce.
-Aha - westchnęli
-Nie byłaś nigdy w Warszawie? - zapytał Niall
Nie odpowiedziałam. Wyjazdy do Warszawy pamiętam jako długie kłótnie. Teraz już wiem, po marnowaliśmy paliwo. Na narkotyki dla... "Ojca".
Pokiwałam głową.
-Może niedługo pojedziesz - powiedział Liam
-Oby - odparłam bez namysłu. Jechaliśmy przez ulice Nowego Jorku. Powinnam być szczęśliwa, co? Nie wszyscy mają okazję być w USA.
***KILKA DNI PÓŹNIEJ***
-To teraz ja! - krzyknął Louis i pobiegł pod choinkę jak małe dziecko - wow. Piłka z podpisem Neymara! Dzięki! - cieszył się jak małe dziecko
-Jeszcze Cher! - powiedział Niall. Niechętnie przyjęłam fioletowe pudełko. Odwiązałam czerwoną wstążkę i zdjęłam wieczko. Moim oczom ukazało się kolejne pudełko. Otworzyłam je. Kolejne pudełko. Z niecierpliwością otwierałam puste pudełka. Aż w końcu... Szóste, opakowane złotym papierem. Powoli je otworzyłam.
-C-co? - pisnęłam - jak to!
-Chcieliśmy ci zrobić małą niespodziankę. Pojedziemy tam. Co lepsze, będzie koncert - powiedział Liam
-Czy wy mówicie na serio? - zapytałam wstrząśnięta. Wiem że i tak bym tam w końcu pojechała, ale myśl o tym że chłopcy pamiętali bardzo mnie cieszyła.
-Najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam - szepnęłam, a po moim policzku spłynęła samotna łza. Łza wzruszenia.
-Ej no! Cher tylko mi tu nie płacz! - powiedział Zayn. Zrobiliśmy wspólnego miśka.
Kiedy każdy dzwonił do rodziny, ja obracałam w dłoni bilet. Niby normalny papierek. A jednak w tym papierku było zawarte moje marzenie.
Tego wieczoru nie mogłam zasnąć. Non stop myślałam o mojej mamie. Nazywała się Elizabeth. To znaczy Elżbieta. Była piękną młodą kobietą. Nie miałam pojęcia co się z nią dzieje. Miałam głęboką nadzieję że mama żyje i ma się dobrze. Nawet nie możecie sobie wyobrazić, ile bólu kosztuje mnie ta niewiedza.
Wstałam niechętnie z łóżka i poprowadziłam interesującą konwersację z Kat, która właśnie wyświetli się na moim wibrującym telefonie.
-Halo? - mruknęłam do słuchawki
-Hello! Masz za kilka miesięcy urodziny i ty tak bez entuzjazmu? Gdzie jest dawna Cher? - zapytała Kat
-Powróciła wraz z nadzieją na nowe życie, które mam zamiar zacząć w Polsce - odpowiedziałam
-C-co? Opuszczasz mnie?!
-Nie! Oczywiście, że nie! Po prostu chcę ci uświadomić, że niedługo jedziemy w trasę.
-Oh! Mogę... To głupi pomysł.
-Dawaj.
-Chciałabym z wami pojechać.
-Masz jak w banku - odparłam - muszę kończyć, ktoś się dobija - powiedziałam spoglądając na drzwi. Rozłączyłam się i wygramoliłam się z koca.
-Kto tam - ziewnęłam. To był nikt inny jak nasz mały Niall James Horan - słucham.
-Cher Lloyd tu i tam, skacze po zielonej łące! - krzyknął. Był okropnie pijany. Zamknęłam drzwi i przewróciłam oczami.
Nagle o czymś sobie przypomniałam.
Szybko podbiegłam do wielkiej szafy i wyciągnęłam z niej drewniane pudełeczko. Przekręciłam zamek i powoli podniosłam wieczko.
-Mamo - szepnęłam i przejechałam palcem po fotografii - jak bardzo mi ciebie brakuje - powiedziałam smutnym głosem.
Dotąd tak właśnie spędzałam wszystkie święta. Ze zdjęciem mamy w dłoni.
-Ej, Cher chodź szybko! - do mojego pokoju wparował Liam
-Nie nauczyła cię matka pukać? - wrzasnęłam chowając zdjęcie. Nie usłyszałam odpowiedzi, tylko chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął mnie w stronę salonu.
Wszyscy oprócz Nialla i Hatrego siedzieli przed telewizorem.
-Tak jak mówiliśmy, znamy sprawcę uprowadzenia tej oto kobiety. Znaleziono ją dzisiaj około godziny 18.00 w małym mieszkaniu na ulicy Grent 24 niedaleko dworca głównego. Kobieta była nie była głodzona ani nie została zgwałcona. Była jedynie bita przez niejakiego Alexandra L. - usłyszałam głos z telewizora - kobieta twierdzi, że jechała na konferencję prasową do Brighton. Pani Elżbieta Lloyd jest pod opieką szpitala - wypowiedział te słowa jakiś pan.
Nogi się pode mną ugieły. Usiadłam na kanapie i trudno mi było złapać oddech.
-Moja mamusia - powiedziałam i w sekundzie zalałam się łzami. Przez ani chwilę nie przyszło mi do głowy, kim był Alexander L.
_______________________________________________
I tak oto dochodzimy do przed ostatniego rozdziału! Jeszcze jeden rozdział i koniec! Puff! Nie ma! Ale poprzedzając pytania (ha ha, jaka ona skromna) jest 99% szans że ukaże się nowa część. Muszę jeszcze nad tym pomyśleć.
A TERAZ BAJ BAJ MOJE MAŁE KROPECZKI!
Pozdrawiam!
/Mint Candy
Ps. Rozdział jest opublikowany dla tego, że pewna osoba (która chce pozostać anonimem) bardzo nalegała :)
Ps.2 Nie rozumiem tego, że tak wiele osób czyta tego bloga (tak wiem o Was Ci co nie komentują) a nikt nie zostawia komentarzy :( Przykre dla serca