wtorek, 23 grudnia 2014

[2] 3. "Obiecuję"

~ PRZYPOMINAM O KONKURSIE ~

~Cher

(Kilka dni później)

Czułam się tak błogo kiedy wdychałam zapach pięknych tulipanów rosnących w ogrodzie. Tutaj mało kto przychodzi. Najczęsciej ja i Kathrine.

Minęło kilka dni od naszego namiętnego pocałunku z Niallem. Dla mnie świat stał się lepszy. Rano wstaję i wiem, że mam kogoś, dla kogo nie mogę tego dnia zmarnować.

Był niedzielny ranek. Na dworze było chłodno ale przyjemnie. Siedziałam sama na tarasie a za towarzysza robił mi kubek kawy.

Niedziela... NIEDZIELA. Przypomniało mi się, że przecież dzisiaj jest msza. Odkąd dołączyłam do One Direction nie miałam okazji wstąpić do kościoła na niedzielną mszę. Wiem, że to nie usprawiedliwienie. Ale codziennie rano i wieczorem pamiętam o modlitwie i dziękuję Bogu za to, że dał mi taką szansę.

Pewnie dziwicie się, jak taka osoba jak ja może być z katolickiej rodziny?

To, że mój ojciec był pijakiem nie znaczyło, że moja mama nie chodziła ze mną do kościoła i że nie odmawiałyśmy razem modlitw.

I chociaż pamiętam, jaka byłam zła na Boga za to, że dał mi taki los, teraz jestem mu za to wdzięczna.

Nawet nie zauważyłam kiedy, przysiadł sie do mnie Niall.

-Dzień dobry - powiedział uśmiechając się

-Dzień dobry - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech

Siedzieliśmy w ciszy bardzo blisko siebie. Pomyślałam, że mogę sobie pozwolić na przytulenie się do niego.

-Cher... Jesteś wspaniała - szepnął.

Mocniej wtuliłam się w jego tors.

-Daleko mi do bycia wspaniałą - odpowiedziałam

-Dla mnie jesteś idealna - delikatnie pocałował moje czoło.

Kocham być szczęśliwa.

-Chyba śmiało możemy powiedzieć, że jesteśmy parą? - zapytał mnie Niall

-A kto tak powiedział? - wstałam - najpierw musisz mnie złapać! - zaśmiałam się i zaczęłam biec w stronę wielkiego żywopłotu.

Skręciłam w lewo. Potem jeszcze raz w lewo i w prawo.

-Cher! Wychodź! - krzyknął zmęczony blondyn

-Oj, nie masz ty dobrej kondycji! - wskoczyłam mu na plecy

-Tu jesteś!

-Wio, koniku! Wio! - śmiałam się.

"Pogalopowaliśmy" do domu. Kiedy byliśmy w salonie, zeskoczyłam z pleców Nialla.

-Dziekuję - pocałowałam go w policzek

-Jakieś plany na dzisiaj? - zapytał siadając na kanapie

-Ja idę do kościoła - odpowiedziałam

-Do kościoła? Od kiedy ty chodzisz do kościoła?

-Ostatnio trochę to zaniedbałam. Ale dzisiaj jestem wolna. Idziesz ze mną?

-Czy ja wiem... Przecież jutro mamy dalej jechać w trasę...

-Tym bardziej powinieneś się pomodlić.

                                 ***

Po powrocie z kościoła zaprosiłam wszystkich (nawet Travisa) na wspólną kolację.

Bardzo dawno z nim rozmawiałam. Travis nie bywał ostatnio często w domu. A kiedy już się pojawiał, nie zamienił ze mną słowa.

Przygotowałam ciasto na pizzę. Zawsze dobrze mi to wychodzi.

Przed naszą dalszą podróżą powinnam odwiedzić jeszcze mamę.

-Wiesz, że nie odpowiedziałaś mi na pytanie - Niall pojawił się znikąd obok mnie

-Jeju, przestraszyłeś mnie! - krzyknęłam - a co do pytania, to... - namietnie go pocałowałam - tak.

-Nie wiem czy wiesz, ale właśnie sprawiłaś, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - uśmiechnął się.

Stanął za mną i objął mnie swoimi silnymi ramionami. Czułam się w nich tak bardzo bezpiecznie.

-Niall... Obiecaj, że moja przeszłość nie wpłynie toksycznie na nasz związek. Obiecaj - powiedziałam patrząc w jego głebokie oczy

-Obiecuję - musnął ustami mój nos. Czy ta chwila nie mogła trwać wiecznie?

Wyczułam obecność osoby trzeciej.

-Louis? Co ty tu... - zaczął Niall. Nie zdążył dokończyć, bo Lou wpadł mu w ramiona.

-Nie mogę w to uwierzyć. A jednak, Horan. A jednak - udał, że wyciera łzę - Ej, chłopaki! Niall ma w końcu narzeczoną! - krzyknął

Nagle wszyscy się zbiegli.

-Hip hip! Hurra! Hip hip! Hurra! - krzyczeli.

Chciało mi się śmiać. Po raz pierwszy w całym moim życiu poczułam, że mogę  być prawdziwie szczęśliwa. To uczucie, jakby w waszym brzuchu wybuchła bomba motylków, które rozsadzają wam wnętrze. Kocham to. Uśmiech sam pojawia sie na waszej twarzy.

__________________________________________

Hip hip! Hurra! Udało mi się opublikować ten rozdział!

Nie jestem zadowolona z tej notki. Jest trochę bez sensu.

Ale opinia należy do Was ☺

Wesołych świąt (jeszcze raz) i do przeczytania! (mam nadzieję, że jeszcze przed NOWYM ROKIEM)

/Mint Candy

poniedziałek, 22 grudnia 2014

KONKURS

Witam, witam!

Powróciłam na chwilke by przekazać Wam tę emocjonującą wiadomość.

Mianowicie, ogłaszam konkurs!

Jedyne co trzeba zrobić, to przysłać mi mailem (wilczurek8@gmail.com) fragment, kiedy Niall i Cher wyznają miłość (Waszego autorstwa).

Hah, wiem. Cała ja! ☺

Na imaginy czekam do 6 stycznia 2015 roku ☺

(Hah, łudzę się)

Nagrodą jest wprowadzenie przeze mnie bohatera do bloga, który będzie "poprowadzony" przez zwycięzce.

Seeeerdecznie zapraszam do wzięcia udziału w konkursie!

Do przeczytania!

/Mint Candy

niedziela, 21 grudnia 2014

[2] 2. "Ja ciebie też"

~Niall
(Z góry przepraszam za ten tekst pochyłą czcionką, tylko list miał taki być, ale to wina mojego komputera. Przepraszam!)
To był raczej głupi pomysł, żeby mieszczać w to wszystko jeszcze Leonę. To RACZEJ jest zauroczenie, a nie coś poważnego.
Ale z drugiej strony, Cher powiedziała, że mnie kocha. Ja też ją kocham, ale jeszcze nie jestem na ten związek gotowy.
Może to jest przyczyną tego, że ona ma IQ z pięć razy wyższe niż moje. Nie wiem, ona tyle przeszła, jest taka dorosła, a ja jestem jeszcze jak dziecko.
Nie zmienia to faktu, jak bardzo wspaniała dla mnie jest.
To całe myślenie przyprawiało mnie o ból głowy, więc postanowiłem założyć pamiętnik.
Wiem, to brzmi trochę pedalsko, ale nie mam zamiaru ozdabiać go kolorowymi naklejkami w kształcie serc.
W mojej zagraconej szafie znalazłem jakiś stary zeszyt. Wyrwałem kilka pierwszych zapisanych kartek, sięgnąłem po długopis i zacząłem pisać.
Postanowiłem napisać list.
Pewien piękny wiosenny dzień, mój zabałaganiony pokój, Londyn.
                             
 
 Kochana Cher!
Chciałbym tyle Ci powiedzieć. Ale najpierw coś wyjasnię.
  Strasznie przepraszam za to, że sprawiłem Ci taką przykrość tym niedojrzałym gestem. Ja wiem, że nie kochałem, nie kocham i nigdy nie będę kochać Leony tak jak Ciebie. Widzisz, ty jesteś taka dorosła i mądra. A ja? Jestem idiotą. Dlaczego tak mówię? Ponieważ uświadomiłem sobie, że jestem z Leoną tylko po to, by zdobyć jakieś doświadczenie. Jestem taki głupi, ja to wiem. Zachowuję się jak bachor, ale... Straciłem głowę. Straciłem głowę dla Ciebie. Jakbym tylko mógł cofnąć czas, przy naszym pierwszym spotkaniu... Ach, nawet nie wiem, co bym wtedy zrobił. Nikt mi nie powiedział, że miłość jest prosta. W filmach zawsze jest tak, że wszystko jest wspaniałe. A nawet jeśli nie, to zawsze jest szczęśliwe zakończenie. Czy w naszym przypadku też tak będzie? Wiem, że to moja wina. Wiem, że wszystko zepsułem. Ale wiedz, że jak przebywam z Tobą moje serce bije szybciej. Kiedy się śmiejesz, kiedy śpiewasz, czuję że Cię kocham. Że moje serce należy do Ciebie, a Twoje do mnie. W każdy możliwy sposób chciałbym, abyś była moja. Nawet jeśli tak nie będzie, chcę patrzeć na Ciebie codziennie. Bo to kiedy się cieszysz z małych rzeczy bardzo mnie uszczęśliwa. Zakochany człowiek robi różne głupie rzeczy, więc mam nadzieję, że mi wybaczysz wszystko. Kiedy płaczesz, nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym być dla Ciebie i Cię przytulić. Twoje miękkie usta, kiedy tylko spotkały się z moimi... Czuję, jakbyś była aniołem, który utknął na Ziemi. Ja już tyle pocałunków przeżyłem, a dalej nie potrafię żadnego porównać do tego z Tobą. Chociaż miałem dużo dziewczyn (tak wiem, skłamałem z tym że "nigdy nie miałem dziewczyny") żadna nie była prawdziwa. 
                  Dziękuję że jesteś.
                        Twój Niall
 
 
Odłożyłem zeszyt na parapet i sięgnąłem po telefon.
-Halo... Cześć Le - przywitałem się z Leoną
-Cześć słodziaczku - pysiaczku - pisnęła. Jak ona mi się mogła podobać?
-Nie będę owijac w bawełnę - powiedziałem szybko - musimy jak najszybciej porozmawiać.
-Coś się staaałooo misiu? - przeciągnęła
-Właściwie to tak. Więc... Czekam na tarasie.
Nie poczekałem na odpowiedź tylko się rozłączyłem.
Kiedy zszedłem na taras, Leona już tam była.
-Słuchaj. Chcę to załatwic szybko. Przepraszam, ale... Pomyliłem się. Tak na serio to było tylko zauroczenie. Wybacz. - powiedziałem
-J-jak to? - zapytała - To przez tą całą Cher? Ha, wiedziałam!
-Nie... To nie do końca tak...
-A to szmata - warknęła - popamięta
-Nie nazywaj jej tak - krzyknąłem, ale ona zniknęła już za drzwiami.
Szybko pobiegłem za nią.
-Leona! Przestań, bo zrobisz coś głupiego! - nie mogłem jej dogonić
Byliśmy właśnie w kuchni. Przy blacie siedzieli Louis i Zayn. Obok nich do rozpuku śmiała się Cher.
Leona podeszła do niej i szarpnęła za włosy.
-Co, szmato, oduczysz się kraść komuś chłopaka - syknęła i skoczyła z pięściami na Cher.
Wylądowały na podłodze. Szybko do nich podbiegłem i chciałem je rozdzielić, ale tylko dostałem w nos.
Zayn nagle gdzieś zniknął a Louis przyglądał się temu wszystkiemu.
Leona usiadła okrakiem na Cher i zaczęła bić ją po twarzy.
-Dziwka! - krzyczała przy każdym uderzeniu
-Zejdź ze mnie, idiotko! - wrzeszczała Cher.
-Louis, pomóż! - krzyknąłem.
Jakoś udało mi się złapać Leonę i odciągnąc od Cher. Dziewczyna wstała z podłogi, zostawiając ślady krwi na marmurowej podłodze.
-Co w ciebie wstąpiło?! - krzyknąłem
-A w ciebie?! Kiedyś taki nie byłeś! Jak ona sie tu pojawiła zmieniłeś się - krzyknęła
-Idź stąd. Możesz sie spakować, bo twoja pomoc jest już tutaj niepotrzebna.
Odwróciła się, mruknęła coś pod nosem i odeszła.
Podbiegłem szybko do Cher.
-Co ona ci zrobiła? - szepnąłem łapiąc jej twarz w ręce. Ona syknęła z bólu.
-Zostaw.
-To moja wina, przepraszam - westchnąłem.
Przemyłem jej twarz i posmarowałem kremem niektóre miejsca.
-Trochę spuchnie - szepnąłem
-Mhm... - mruknęła.
I wtedy mnie olśniło. Kiedy jej to powiem, jeśli nie teraz?
-Kocham cię - powiedziałem stanowczo i bez głębszego zastanowienia się.
Zamiast odpowiedzi Cher musnęła moje usta. Nie potrzebowałem dalszej zachęty i oddałem pocałunek.
Jej usta smakowały jak truskawka. Wplotła rece w moje włosy. Delikatnie przejechałem językiem po jej dolnej wardze oczekując na pozwolenie do dalszych działań. Kiedy lekko rozsunęła usta, nasze języki zaczęły toczyć swoją własną bitwę.
Zapach jej perfum mieszał sie z moją wodą kolońską.
Odsunąłem się na chwilę by móc spojrzeć w jej piękne oczy.
-Ja ciebie też - szepnęła
__________________________________________
Jeju jaki romans!!!
Nadszedł ten czas, na który wszyscy czekaliśmy! (UWIERZCIE, JA TEŻ)
Pisałam ten rozdział z bananem na twarzy ^^
A jednak się wyrobiłam jeszcze przed świętami :)
Przepraszam, jeśli dla Was ten rozdział jest bez sensu. Po prostu wydawało mi się to fajnym pomysłem ;)
Pozdrawiam i jeszcze raz wszysykiego najlepszego, zdrowia i szczęścia. I jesten prawie na 110% pewna, że przed New Year jeszcze pojawi się jakaś notka :)
/Mint Candy

środa, 17 grudnia 2014

[2] 1. "Jestem Cher Lloyd i jestem wspaniała!"

~Cher
Właśnie przygotowywałam się do koncertu. Łzy strugami leciały po moich policzkach, i chociaż jestem twardą kobietą, nie mogłam ich w żaden sposób powstrzymać. Powtarzałam sobie "Tak miał być". Ale to nic nie dawało.

Chciałam myśleć racjonalnie. Przecież Niall tyle dla mnie zrobił. Mówiąc "tyle" mam na myśli to, jak mi pomógł.  Nie zapomnę tego do końca moich dni. W końcu to ten Niall mnie oczarował. Ten Niall wyciągnął mnie z tego strasznego nawyku. Dzięki niemu nie marnuję już jedzenia, i pokochałam siebie. To on sprawił, że moje kości tak nie wystają. Chociaż to wydaje się być błahostką, nigdy mu tego nie zapomnę.
Jak tylko poznam jego dziewczynę, to jej pogratuluję. Powiem jej, żeby nie zapomniała jakie ma szczęscie tulić do serca mojego Niall'a.

Pewnie myślicie, że nie powinnam go kochać. Po tym co mi zrobił. Ale ja nie mogę. Nie mogę mu teraz powiedzieć "nienawidzę cię za to co mi zrobiłeś".

Chciałam powiedzieć to wszystko Kat. Od Ellie oddaliłam się w ostatnim czasie. Nie spotykamy się tak często jak kiedyś. Nawet ze sobą nie rozmawiamy.

Z moich monologów wyrwał mnie dźwięk telefonu. Szybko otarłam łzy i odebrałam.
-Halo? - powiedziałam zachrypniętym głosem
-Halo, Cher? - usłyszałam kobiecy głos w słuchawce - tu Selena
Odetchnęłam z ulgą.
-Selena? Cześć, jak się masz? - odpowiedziałam szczęśliwa, że jest to osoba, której nie muszę się tłumaczyć.
-Wszystko w porządku. A jak tam u ciebie?
-Dobrze.
-Słuchaj, Cher. Właśnie wysyłam ci zaproszenie dla dwóch osób. Urządzam wielką domówkę! - zaśmiała się.
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-To bardzo dobry pomysł, dziękuję. Na pewno skorzystam - powiedziałam grzecznie.
-Super. Zaraz wyślę ci szczegóły. Buziaki! - cmoknęła do słuchawki i się rozłączyła.

Trochę rozrywki mi się przyda. W końcu niedługo kończę dwadzieścia lat.
Dwudziestko, nadchodzę!
                                ***

Nie wiem, jak nazwać to uczucie kiedy wychodziliśmy na scenę. W tej chwili nie widziałam Niall'a, tylko setki fanów piszczących na stadionie. Byłam ubrana w to:


Czułam się jak za czasów X-Factora. Tylko tutaj nic nie było udawane.

Kiedy zaczęliśmy śpiewać Midnight Memories, widziałam plakaty z moim imieniem.
To było niewyobrażalne. Pomimo mojego lęku, że fani mnie znienawidzą, oni okazali się najwspanialsi.

Na scenie było dużo śmiechu. Dużo się ruszaliśmy i wygłupialiśmy.

Po koncercie, udaliśmy się do autokaru. 

Nie byłam tu wcześniej. Przed koncertem czas spędzałam w hotelu, więc nie miałam pojęcia, kto oprócz Kat się tam znajduje.

-Leona? - syknęłam z niedowierzaniem - co ty tu robisz?

-Niall zabrał mnie ze sobą, nie widać? - wtuliła się w blondyna

Zamurowało mnie. C  o    t  o    m  a    z  n  a  c  z  y  ć?

-Oh... Super! Gratuluję wam - zdławiłam szloch i słabo się uśmiechnęłam - przepraszam - wyminęłam ich i pobiegłam do toalety.
Zebrał mi się na wymioty. Jak on może być z tą... Leoną? Szkoda, że nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo mnie tym zranił.

                                   ***

-Cher, to jest dupek. Nie warto na niego tracić sił - przytulała mnie Kat. 

-Łatwo ci mówić. Ty masz Harry'ego. On cię chociaż kocha. Jesteś szczęśliwa - odpowiedziałam 

-Nie do końca - szepnęła

-Jak to "nie do końca"? 

-Wydaję mi się, że on mnie zdradza.

-Nie, Kat. Tak ci się tylko wydaje - starałam się dodać jej otuchy.

Jak mogłam być tak egoistyczna i nie zauważyć, że Kat mnie potrzebuje.

-Kathrine, tak bardzo cię przepraszam. Jestem egoistką. Ale ostatnio moje życie to jedna wielka kupa nieszczęścia.

-To nie twoja wina, Cher. Jak masz na imię? - zapytała

-Cher - odpowiedziałam niepewnie

-Tylko Cher?

-Cher Lloyd!

-Jesteś Cher Lloyd i jesteś wspaniała, powtarzaj.

-Jestem Cher Lloyd i jestem wspaniała! - wykrzyczałam z uśmiechem na twarzy.





_______________________________________________

Witajcie ludzie!!!

Przepraszam! Jeden dzień za długo!

Rozdział niedługi ale jest :)

Pozdrawiam!

/Mint Candy

Ps. Nowy rozdział postaram się dodać na święta. 
Ps.2 Ale jeśli nie, to WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KROPECZKI!!! 













czwartek, 20 listopada 2014

14."Kocham cię i cię nienawidzę"

~Niall

Następnego dnia rano obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Leżałem na kanapię w salonie.
(OD AUTORKI: PISZĘ TERAZ, ŻEBY WSZYSCY WIDZIELI. Z RACJI TEGO IŻ JEST TO OSTATNI ROZDZIAŁ, PROSZĘ NIECH KAŻDY SKOMENTUJE. CHOCIAŻ TEN JEDEN RAZ)
-Ej! Może odrobinę poszanowania dla osoby z kacem? - mruknąłem i popatrzyłem w stronę kuchni. Stała tam Cher z zakrwawionymi dłońmi, zbierającą szkło z podłogi. Obok niej stał Liam.
-Spokojnie, Cher. Zostaw, ja to zrobię. Pokaleczyłas sobie ręce.
-Co tu do jasnej cholery się dzieje? - zapytałem podchodząc do nich
-Zamknij się - warknął Liam. Wow. Nie spodziewałem się tego po Daddym. Prędzej po pannie Lloyd.
-Ty się zamknij. Głowa mi pęka.
Dotknąłem czoła czując pulsowanie w czaszcze. Byłem gotowy na jakiś odpryskliwy komentarz Cher. Jednak niczego nie usłyszałem. Stała prosto. Z jej oczu leciał łzy, a z jej rąk płynęła czerwona ciecz.
-Uh... Cher, wszystko okej? - zapytałem drapiąc się po karku.
Nie odpowiedziała tylko patrzyła prosto w moje oczy. Jej piwne teczówki świeciły od łez.
-Chodź. Pomogę ci - powiedziałem i zaprowadziłem ją do łazienki. Kiedy zajmowałem się jej dłońmi, nie powiedziała ani słowa.
-Może bys coś w końcu powiedziała? - mruknąłem chłodnym tonem. Nie miałem siły już być miły dla niej.
Jej oczy spotkały sie z moim wzrokiem. Uśmiechnęła sie słabo.
-Moja mama - zaczęła zachrypnietym głosem
-Co twoja mama? - zapytałem zaciekawiony
-Odnalazła się - dodała.
Woda utleniona wypadła mi z rąk.
-C-co? - wydukałem. Nie odpowiedziałem.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć.
Przytuliłem ją mocno.
-Moge już iść? - zapytała cicho
-Nikt cię nie trzyma - odpowiedziałem zmieszany. Wstała i wyszła bez słowa. Oparłem się o szafkę. W końcu cos dobrego spotkało naszą małą Cher...

~Cher

-Przepraszam, w ktorej sali jest pani Elizabeth Lloyd? - zapytałam recepcjonistki w jednym z londyńskim szpitali
-Pani z rodziny?
-Tak, jestem córką.
Kobieta lekko sie uśmiechnęła.
-Jest w sali 126 na drugim piętrze - powiedziała
-Dziękuję - rzuciłam i pobiegłam w stronę windy. Szybko nacisnęłam guzik z numerkiem 2 i ruszyłam.
Kiedy tylko drzwi windy sie otworzyły, zaczęłam wzrokiem szukać właściwej sali. Znajdowała sie prawie na końcu długiego korytarza. Lekko zapukałam i weszłam do pomieszczenia.
-Dzień dobry - powiedziałam i patrzyłam na wszystkie łóżka, które znajdowały sie w pokoju. Mój wzrok powedrował na tabliczkę z napisem "Elizabeth Lloyd". Podbiegłam do łóżka.
-Mamo? - pochyliłam się nad śpiącą kobietą. Na te słowa otworzyła oczy.
Przez chwilę patrzyłyśmy się na siebie.
-Cher, to ty? - zapytała
-Mamusiu - wpadłam w jej ramiona. Zaczęłam płakać jak malutkie dziecko. Mama przytulała mnie tak jak kiedyś.
-Cher. Tak za tobą tęskniłam. Myślałam że już nigdy się nie zobaczymy - otarła moje oczy. Na te słowa ponownie zalałam się łzami.
Rozmawiałyśmy bardzo długo. Powiedzialam jej o wszystkim co do tej pory mnie spotkało.
-Kochanie, muszę ci coś powiedzieć - zaczęła. W jej głosie było słychać strach - ten człowiek, który mnie trzymał, on był... To był twój ojciec - powiedziała.
Wzdrygnęłam się.
-Nie nazywaj go tak - mruknęłam - nawet na to nie zasługuje. Jak tylko go zobaczę, to... - nie dokończyłam, bo do pokoju weszła pielęgniarka.
-Zabieramy panią Elizabeth na wizytę u psychologa - powiedziała uśmiechając się
-Mówiłam już doktorowi, że nie potrzebuję tych wizyt - westchnęła - trzymaj się kochanie
-Wróce jutro - ucałowałam ją w policzek. Poczekałam aż zniknie pchana na wózku przez pielęgniarkę. Ustawiłam na jej szafce butelkę organicznego soku marchewkowego i pudełeczko obranych mandarynek. Zostawiłam jej miejsce tak jak je zastałam.
Wdzięczna Bogu wrócilam do domu.
-Jak było? - zapytali chłopcy
-Wspaniale - odpowiedziałam
Czekał na mnie przepyszny kurczak.
-Mmmm... Uwielbiam kurczaka - powiedziałam zachwycając się zapachem
-Smacznego - powiedział Harry. Siedział obok Kat. Stanowili tak piękną parę. Nie wspominam o ich podobnym wyglądzie. Mogli być rodzeństwem. Oboje mieli zielone oczy i ciemne, krecone włosy.
Louis siedział obok Eleanor. Oni też byli podobni. Blond włosy i szaro-niebieskie oczy. Zayn siedział obok Perrie. Byli parą wręcz idealną. Oboje kochali słuchać rocka i nosili ciemne ubrania.
Liam kochał Sophie. Znów blondyni. Liam tracił dla niej głowę. Wszystkie pary kierowały wzrok na mnie oczekując szczegółów.
Jedynie ja i Niall siedzieliśmy na przeciwko siebie i nie mieliśmy pary.
-Uh... Co chcecie jeszcze wiedzieć? - zapytałam.
-Najlepiej wszystko - powiedziała Ellie.
Opowiedziałam im wszystkie szczegóły.
Nic im więcej nie powiem - pomyślałam.
-Niall, kiedy ty się w końcu ustatkujesz? - zapytał go Liam
-Bo ty się już ustatkowałeś - warknął blondyn
-W pewnym sensie tak - objął ramieniem Sophie
-A ty, Cher? - zapytała Kat.
Zabiję ją w końcu.
-Nie mam na to ochoty - mruknęłam
-Na to nie można mieć ochoty - powiedziała brunetka.
-A może przestaniecie udawać w końcu, co? Widzimy, że coś do siebie czujecie - zaśmiał sie Louis
-Nie! - warknęliśmy w tym samym momencie
-Sami widzicie - dodal Harry.
                                  ***
Nadszedł ten dzień. Pierwszy koncert, w którym brałam udział. Byliśmy właśnie w Ameryce.
Przebierając się z pidżamy w ubranie, kiedy w końcu to zrozumiałam.
-Ja go kocham - szepnęłam.
Szybko chwyciłam telefon i napisałm sms'a do Niall.
Masz czas dzisiaj po południu? Xx Cher
Od razu dostałam odpowiedź.
Tak, a co? Niall

Muszę z tobą porozmawiać. Spotkamy się o 15 w tej alejce gdzie rosną te piękne drzewa? Cher

Ok. Niall

Postanowiłam, że ubiorę się stosownie do okazji. Założyłam to:

(niższe buty)

Ułożyłam włosy:


Przejrzałam się w lustrze. 

Bosko, pomyślałam.

Sięgnęłam po torebkę i telefon, po czym wyszłam z hotelu. Szłam przez ulice Nowego Jorku. Niezbyt pasowałam do tamtejszych ludzi. Wielu z nich miało telefony w ręku, inni trzymali zestawy z McDonald's lub KFC. 
W końcu byłam na miejscu.
Jak dobrze, że Amerykanie nie chodzą do tak pięknych miejsc - pomyślałam, ciesząc się, że w alejce nie było nikogo.
Wyciągnęłam z torebki telefon i spojrzałam na wyświetlacz. 
-Spóźnia się już dziesięć minut - szepnęłam.
Postanowiłam usiąść na ławce. Rozejrzałam się po parku. Był przewspaniały. 


Nagle ktoś usiadł obok mnie.

-Przepraszam za spóźnienie - westchnął Nial
-Okej, nie ma sprawy - odpowiedziałam.
-To co chciałaś mi powiedzieć? - zapytał blondyn

Moje serce momentalnie podeszło mi do gardła. 

-"Życie bez miłości nie ma sensu. Kto nie kochał, ten nigdy nie żył" - zacytowałam słowa Joe'go Black'a.

Widziałam jak chłopak zacisnął ręce w pięści. 

Zamknęłam oczy.

-Chcę ci powiedzieć.... Że... - zaczęłam, ale głos znów uwiązł mi w gardle - Po prostu chcę ci powiedzieć, że cię kocham - szepnęłam.

Niall popatrzył na mnie wzrokiem, którego nie potrafiłam rozszyfrować.

-C-co? - wydukał

-Mam powtórzyć? KOCHAM CIĘ! - krzyknęłam - Kocham cię! Tak bardzo cię kocham! - krzyczałam, aż zabrakło mi tchu.

-Cher... Przykro mi... Ale ja nie... - zaczął blondyn - ja mam dziewczynę - dodał szybko.

Zamurowało mnie. 

-No co? Nie tego właśnie chciałaś? Chciałaś, żebym znalazł sobie inną - warknął

-Ja?! To ty mnie całowałeś! Nie ja! Ja nigdy się do tego nie pchałam! Nienawidzę cię! Tak cholernie nienawidzę ciebie, tych twoich niebieskich oczu, blond włosów, tego wszystkiego co sprawia, że przy tobie tracę głowę! - krzyknęłam

-To w końcu kochasz mnie, czy mnie nienawidzisz? - odpowiedział ze złością

-Kocham cię, i cię nienawidzę - podeszłam do niego i mocno go pocałowałam. Jakbym czuła, że był to mój ostatni pocałunek w życiu.

Odeszłam płacząc. 

-Tylko miłość może mnie uratować. A miłość mnie zniszczyła - szepnęłam.





KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

Najpierw chcę podziękować wszystkim. Dziękuję:
@Alex
@Eragona aa
@Miley
@Forever Yours
@Alexa
@Lolly Moon
@Wiktoria O.
@Ho ney
@Lodo Comello - Horan

DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM ZA KOMENTARZE!

POPRZEDZAJĄC PYTANIA....


BĘDZIE 2 CZĘŚĆ!!!

ZA OKOŁO MIESIĄC :)


JUPIII!

TAKŻE PROSZĘ, ŻEBY KAŻDY KTO TO CZYTA SKOMENTOWAŁ. CHOCIAŻ TEN JEDEN RAZ. BŁAGAM WAS NA KOLANACH!

POZDRAWIAM
/MINT CANDY








poniedziałek, 20 października 2014

13. "Cher Lloyd tu i tam, skacze po zielonej łące"

Ważne! Przeczytaj notkę pod rozdziałem!

~Cher

-A więc zachęcamy do kupienia naszej nowej płyty Midnight Memories - zakończył konferencję Liam.
-Nowy Jork jest taki pusty - westchnęłam, kreśląc palcem szlaczki na zaparowanej szybie samochodu
-Um... Cher, nic ci się nie podoba. Ani Londyn, ani Nowy Jork, Chicago ani Los Angeles! W takim razie, co ci się podoba? - zapytał Zayn. Zamyśliłam się.
-Chciałabym pojechać do Warszawy - odparłam po dłuższej chwili
-Możemy pojechać. W sumie jesteśmy w Ameryce, nie? - odpowiedział Harry
-Nie ta Warszawa, baranie! Ta w Polsce.
-Aha - westchnęli
-Nie byłaś nigdy w Warszawie? - zapytał Niall
Nie odpowiedziałam. Wyjazdy do Warszawy pamiętam jako długie kłótnie. Teraz już wiem, po marnowaliśmy paliwo. Na narkotyki dla... "Ojca".
Pokiwałam głową.
-Może niedługo pojedziesz - powiedział Liam
-Oby - odparłam bez namysłu. Jechaliśmy przez ulice Nowego Jorku. Powinnam być szczęśliwa, co? Nie wszyscy mają okazję być w USA.

***KILKA DNI PÓŹNIEJ***

-To teraz ja! - krzyknął Louis i pobiegł pod choinkę jak małe dziecko - wow. Piłka z podpisem Neymara! Dzięki! - cieszył się jak małe dziecko
-Jeszcze Cher! - powiedział Niall. Niechętnie przyjęłam fioletowe pudełko. Odwiązałam czerwoną wstążkę i zdjęłam wieczko. Moim oczom ukazało się kolejne pudełko. Otworzyłam je. Kolejne pudełko. Z niecierpliwością otwierałam puste pudełka. Aż w końcu... Szóste, opakowane złotym papierem. Powoli je otworzyłam. 
-C-co? - pisnęłam - jak to!
-Chcieliśmy ci zrobić małą niespodziankę. Pojedziemy tam. Co lepsze, będzie koncert - powiedział Liam
-Czy wy mówicie na serio? - zapytałam wstrząśnięta. Wiem że i tak bym tam w końcu pojechała, ale myśl o tym że chłopcy pamiętali bardzo mnie cieszyła.
-Najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam - szepnęłam, a po moim policzku spłynęła samotna łza. Łza wzruszenia.
-Ej no! Cher tylko mi tu nie płacz! - powiedział Zayn. Zrobiliśmy wspólnego miśka. 
Kiedy każdy dzwonił do rodziny, ja obracałam w dłoni bilet. Niby normalny papierek. A jednak w tym papierku było zawarte moje marzenie. 
Tego wieczoru nie mogłam zasnąć. Non stop myślałam o mojej mamie. Nazywała się Elizabeth. To znaczy Elżbieta. Była piękną młodą kobietą. Nie miałam pojęcia co się z nią dzieje. Miałam głęboką nadzieję że mama żyje i ma się dobrze. Nawet nie możecie sobie wyobrazić, ile bólu kosztuje mnie ta niewiedza.
Wstałam niechętnie z łóżka i poprowadziłam interesującą konwersację z Kat, która właśnie wyświetli się na moim wibrującym telefonie. 
-Halo? - mruknęłam do słuchawki
-Hello! Masz za kilka miesięcy urodziny i ty tak bez entuzjazmu? Gdzie jest dawna Cher? - zapytała Kat
-Powróciła wraz z nadzieją na nowe życie, które mam zamiar zacząć w Polsce - odpowiedziałam
-C-co? Opuszczasz mnie?! 
-Nie! Oczywiście, że nie! Po prostu chcę ci uświadomić, że niedługo jedziemy w trasę.
-Oh! Mogę... To głupi pomysł.
-Dawaj.
-Chciałabym z wami pojechać.
-Masz jak w banku - odparłam - muszę kończyć, ktoś się dobija - powiedziałam spoglądając na drzwi. Rozłączyłam się i wygramoliłam się z koca.
-Kto tam - ziewnęłam. To był nikt inny jak nasz mały Niall James Horan - słucham.
-Cher Lloyd tu i tam, skacze po zielonej łące! - krzyknął. Był okropnie pijany. Zamknęłam drzwi i przewróciłam oczami. 
Nagle o czymś sobie przypomniałam.
Szybko podbiegłam do wielkiej szafy i wyciągnęłam z niej drewniane pudełeczko. Przekręciłam zamek i powoli podniosłam wieczko.
-Mamo - szepnęłam i przejechałam palcem po fotografii - jak bardzo mi ciebie brakuje - powiedziałam smutnym głosem. 
Dotąd tak właśnie spędzałam wszystkie święta. Ze zdjęciem mamy w dłoni.
-Ej, Cher chodź szybko! - do mojego pokoju wparował Liam
-Nie nauczyła cię matka pukać? - wrzasnęłam chowając zdjęcie. Nie usłyszałam odpowiedzi, tylko chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął mnie w stronę salonu.
Wszyscy oprócz Nialla i Hatrego siedzieli przed telewizorem.
-Tak jak mówiliśmy, znamy sprawcę uprowadzenia tej oto kobiety. Znaleziono ją dzisiaj około godziny 18.00 w małym mieszkaniu na ulicy Grent 24 niedaleko dworca głównego. Kobieta była nie była głodzona ani nie została zgwałcona. Była jedynie bita przez niejakiego Alexandra L. - usłyszałam głos z telewizora - kobieta twierdzi, że jechała na konferencję prasową do Brighton. Pani  Elżbieta Lloyd jest pod opieką szpitala - wypowiedział te słowa jakiś pan. 
Nogi się pode mną ugieły. Usiadłam na kanapie i trudno mi było złapać oddech.
-Moja mamusia - powiedziałam i w sekundzie zalałam się łzami. Przez ani chwilę nie przyszło mi do głowy, kim był Alexander L.


_______________________________________________
I tak oto dochodzimy do przed ostatniego rozdziału! Jeszcze jeden rozdział i koniec! Puff! Nie ma! Ale poprzedzając pytania (ha ha, jaka ona skromna) jest 99% szans że ukaże się nowa część. Muszę jeszcze nad tym pomyśleć.
A TERAZ BAJ BAJ MOJE MAŁE KROPECZKI!

Pozdrawiam!

/Mint Candy

Ps. Rozdział jest opublikowany dla tego, że pewna osoba (która chce pozostać anonimem) bardzo nalegała :) 
Ps.2 Nie rozumiem tego, że tak wiele osób czyta tego bloga (tak wiem o Was Ci co nie komentują) a nikt nie zostawia komentarzy :( Przykre dla serca






niedziela, 12 października 2014

12. "Powiedziałem ci, nie piszemy o miłości!"

ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ ALKOWI
MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ ZNAJDZIESZ

~Niall
-Powiedz, że żartujesz! - powiedział Liam, jak opowiedziałem chłopakom przy śniadaniu potyczkę z Cher. Byłem tak blisko. Tak blisko. Ale ja zawsze muszę wszystko spiepszyć, co nie? Gówniany zakład z Travisem! Założyliśmy się o pocałunek jeszcze przed tym, jak Cher zaczęła się z nim spotykać. Potem doszła ta mocniejsza sprawa. Najpierw nie chciałem się zgodzić, ale potem uległem.
-A wiązałem wielkie nadzieje - westchnął Zayn
Ja też pomyślałem.
Nagle obok nas pojawiła się Cher.
-Cześć Zayn, Louis, Harry i Liam - pomachała do nich, a mnie zignorowała. Nałożyła na talerz wielkie ilości tostów z serem i masłem orzechowym. Szybko je zjadła i ruszyła w stronę łazienki.
-Nie - warknąłem, łapiąc ją za rękę - nie zrobisz tego
-Niech cię to nie obchodzi, okej? - odparła odpryskliwie
-Będzie mnie obchodzić, ponieważ to już skończone.
-Odczep się. Nic nie skończone. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - wyrwała się z mojego uścisku i zamknęła się w toalecie.
-Cher, proszę! Nie rób tego! - próbowałem otworzyć drzwi
-Nie, Niall. To twoja wina.
-Ej, o co chodzi? - spytał się Harry. Popatrzyłem na zakłopotanych chłopaków. Postanowiłem powiedzieć im tylko o bulimii Cher. Nie muszą wiedzieć wszystkiego.
~Cher
-No dalej, Cher. Potrafisz - szeptałam - Nie, nie rób tego - walczyłam ze sobą
W końcu udało mi się przywołać wymioty. Byłam tak cholernie zła. Nie miałam jeszcze nigdy prawdziwej miłości, a kiedy zjawił się Niall, okazało się że jest totalnym dupkiem i egoistą.
                               ***
-Mała, co się dzieje? - zapyta Kat siadając obok mnie na łóżku. Opowiedziałam jej wszystko.
-Nie martw się. On żałuje. Nie płacz - wycierała moje łzy - przepraszam że mówię ci to akurat teraz, ale... P-pocałowałam Harrego.
-C-co? Gratuluję Kathrine! - przytuliłam ją. Cieszyłam się jej szczęściem. Przecież singielki też mogą być szczęśliwe - dawaj szczegóły.
-Na serio? - pokiwam głową - no dobra... Więc to było dzisiaj w nocy. Harry przyszedł do mnie, i powiedział że nie może spać. Była chyba druga. Też nie mogłam spać. Wcześniej, długo rozmawialiśmy. Myślałam o tym. Kiedy powiedział, że musi już iść, dał mi najpierw delikatnego całusa w usta. Odwzajemniłam pocałunek - powiedziała, na co ja się uśmiechnęłam.
Gadałyśmy strasznie długo. W końcu ktoś zapukał do drzwi.
-Przepraszam, ale porywam Kat - do pokoju wbiegł Harry i objął Kat w tali 
-Bawcie się dobrze - powiedziałam a oni wyszli z mojego pokoju.
-Nie dam mu tej satysfakcji - szepnęłam uśmiechając się szelmowsko. Nagle zboczyłam z tematu. On też może popatrzeć, co potrafię.
                                      ***
-Okej! Ogarnijcie się wszyscy! - wrzeszczał Paul - mamy parę piosenek do napisania!
Jest początek grudnia. Na początku marca mamy wydać nową płytę.
-No dobra! Liam i Louis. Harry i Zayn. Niall i Cher. Piszecie po jednej piosence. I to jak najszybciej! - gdy wypowiedział te słowa, poczułam ucisk w gardle. Nie dałam jednak tego po sobie poznać. Posłałam blondynowi uśmiech mówiący "znowu się spotykamy".
-Powiedziałem ci, nie piszemy o miłości! - warknął na mnie, kiedy przedstawiłam swój pomysł
-A ty o czym chciałeś niby pisać? O jedzeniu? 
Jego oczy rozbłysły.
-Zapomnij. To jest dobry pomysł i mamy się tego trzymać. Ogarniasz? - spytałam
-Niech będzie - burknął
-Okej... To... Może tak:

So your friends been telling me 
you've been sleeping with my sweater
and that you can't stop missing me

-No... Okej... A potem możemy dać tak:

Bet my friends been telling you
i'm not doing much better
Cause I'm missing half of me

Pokiwałam głową. Nieźle nam idzie jak na początek.

-To nie ma sensu! - krzyknęłam kiedy blondyn przedstawił mi swoją koncepcję
-No to jak, panno mądralińska?! - warknął
Przewróciłam oczami

And being here without you
It's like I'm waking up to*

Dokończyliśmy tekst w około pół godziny.

-Bo nie dopiszą twojego nazwiska jako twórcę! - powiedziałam, kiedy Niall usiadł w fotelu i udawał że śpi - wstawaj!

-Już! Po co ta spina - mruknął


                                                          ***

-Mamy to! - powiedział Paul, pokazując nam białą płytę - mamy! - powtórzył.
Nagraliśmy już piosenki. W sumie to wielka frajda.
Postanowiliśmy coś przegryźć.
-Wiecie, że niedługo święta? - zapytał Zayn. Miał jeszcze nogę w gipsie.
-Yhy... - mruknęłam. Nie lubiłam świąt. Zawsze byłam sama. Bez rodziny. W sumie to zastanawiałam się, co ja tu jeszcze robię.
-Ekhem... Cher... Musimy porozmawiać - powiedział Liam
-Widzieliśmy coś na basenie. Jeszcze wtedy, i... Niall powiedział nam o twoich problemach żywieniowych - dodał Zayn. Poczułam jak zaciskają mi się szczęki. Jak on mógł?!
-I co chcecie wiedzieć? - westchnęłam i odłożyłam talerz
-Najlepiej wszystko - odparł Harry. Niall patrzył na mnie z troską. Dlaczego? Nie potrzebowałam żeby się nade mną litował. Nie potrzebowałam żeby nikt się nade mną litował. Opowiedziałam chłopakom wszystko. Wszystko co chcieli wiedzieć. Nic już nie miałam do ukrycia. Nagle wybuchły westchnienia, pytania czy wszystko dobrze, współczucie. Tylko po co?



_______________
* Half A Heart - One Direction


Hej miśki! Jestem nie w sosie. Mój kotek uciekł. Mam nadzieję, że się odnajdzie.
Przesyłam Wam ten rozdział. Dziękuję o te 3 komentarze.

PODWYŻSZAM POPRZECZKĘ.
4 KOMENTARZE = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

KOCHAM!
~Mint Candy ♡♡♡




PS. CZY WY WIECIE?! MAM JUŻ 1000 WIEWS!!! KOCHAM WAS Z CAŁEGO SERDUSZKA! WIEM, DLA NIEKTÓRYCH TO BŁAHOSTKA ALE JA SIĘ JARAM!!!





poniedziałek, 22 września 2014

LIEBSTER BLOG AWARD

LIEBSTER BLOG AWARD

ZOSTAŁAM NOMINOWANA PRZEZ
HO    NEY
DZIĘKUJĘ SŁOŃCE!

BLOG AUTORKI HO NEY
uncanny-fanfiction.blogspot.com
Pytania: 

1. Ile masz lat?

Mam 13 lat.

2. Jak masz na imię?

Mam na imię (tutaj wie chyba tylko @Eragona aa) Julia

3. Ile już prowadzisz bloga?

Tego bloga mam już ponad miesiąc.

4. Co cię inspiruje do pisania bloga?

Inspirują mnie komentarze :) Czerpie przykłady zazwyczaj z codziennego życia.

5. Twoje hobby?

Moim hobby jest jazda konna, śpiewanie, czytanie książek, pisanie opowiadań i czasem pisanie piosenek.

6. Co lubisz robić w wolnym czasie?

Lubię słuchać muzyki i (co ostatnio się u mnie pojawiło) biegać.

7. Jakiego gatunku muzyki słuchasz?

Woooo. Słucham przeróżnej muzyki, ale przede wszystkim pop. 


SERDECZNIE DZIĘKUJĘ ZA NOMINACJĘ!

A TERAZ MOJE PYTANKA:

1. Jak dowiedziałaś się o moim blogu?
2. Jaką postać lub postacie lubisz najbardziej i dlaczego?
3. Do jakich fandomów należysz?
4. Ile masz lat?
5. Co skłoniło Cię do napisania opowiadania?
6. Jak masz na imię?
7. Co lubisz?
8. Czego nie lubisz?
9. Jaka jest twoja ulubiona książka?
10. Do której klasy chodzisz?
11. Czy byłaś już nominowana do LBA?

Ja nominuję:







Przepraszam! Czytam mało blogów!


POZDRAWIAM WAS!


~Mint Candy












sobota, 20 września 2014

11. "Ty nadajesz imiona limuzynom?"

PRZECZYTAJCIE CAŁA NOTKĘ NA DOLE
RAZEM Z 4 PS.

~Cher

Oh yeah! Już szykuję się do Ells! Jestem mega podekscytowana! W końcu swoje 20 urodziny ma się tylko raz!
-It's a beautiful daaaay! - zanuciłam piosenkę Michael'a Buble.
-Michael Buble - odezwał się ktoś za moimi plecami
-Niall! Matko bosko! Nie masz w domu drzwi?
-Mam. A ty jesteś w moim domu - zaśmiał się
-Poprawka: ja jestem w NASZYM domu.
-Haha! Powiedziałaś "w naszym"! Hahaha!
Przewróciłam oczami i wypchnęłam go za drzwi. Przekręciłam klucz w drzwiach i powróciłam do malowania się.
-Pośpiesz się, Horan! - krzyknęłam, wiedząc iż chłopak będzie stał pod moimi drzwiami.
-No pewnie - odparł - mam nadzieję że nie będziesz się grzebać.
-Nawzajem - odkrzyknęłam.
Dwa cieniutkie warkocze spięłam z tyłu głowy, a reszta włosów spływała po moich ramionach. Wsunęłam na siebie sukienkę. Przejrzałam się w wielkim, stojącym lustrze.
-Chyba przytyłam - powiedziałam dosyć głośno
-Chyba tak - odezwał się Horan zza drzwi
-Podsłuchujesz?! Ja już jestem gotowa. Nie wiem jak ty - krzyknęłam waląc pięścią w drzwi - jeszcze się policzymy
-Jestem gotowy. Idziemy, czy nie?
-Tak.
Otworzyłam drzwi.
-Chyba jestem daltonistą. Czy to jest czerwony?
-Nie. To jest żółty. Jak słoneczko. Tak?
-Yhym... - mruknął, lustrując mnie - wyglądasz inaczej
-I nawzajem - nie powiem, wyglądał dosyć przystojnie w tym garniaku. Byliśmy w holu.
-Bawcie się dobrze! - krzyknął Liam
-Dzięki - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
-Wiesz, że wypada jechać tam wypasionym autkiem? - zapytałam Nialla, gdy mieliśmy wychodzić
-Yhym....
-Przedstawiam ci.... Lindsey! - krzyknęłam otwierając drzwi i wskazując na czarną limuzynę
-Ty nadajesz imiona limuzynom? -
-Pff... Lindsey to moja stara, dobra koleżanka. Naszym szoferem będzie Mike - pomachałam do mojego kolegi, który siedział za kierownicą. Wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy na miejsce.

                                  ***

-Psiakość! Na śmierć zapomniałam! Trzeba zadzwonić po Louisa! - krzyknęłam w połowie drogi - Halo? Lou! Musisz jak najszybciej przyjechać do sali bankietowej Palm Springs! Tylko ładnie się ubierz! Galowo! - krzyknęłam do słuchawki
-Okej, okej... Przecież po to żyję - mruknął. Po piętnastu minutach mieliśmy wysiadać. Mike otworzył nam drzwi. Przede mną leżał długi czerwony dywan. Przeszliśmy przez niego, i znaleźliśmy się w sali. Przy suficie latały balony w różnych odcieniach niebieskiego. Przy parkiecie unosił się biały dym. Na scenie stał DJ ze sprzętem. Puszczał właśnie Mr. Saxobeat Alexandry Stan. Po bokach sali stało kilkanaście okrągłych stolików. Wypatrzyłam Ell w tym tłumie ludzi.
-Wszystkiego najlepszego! Spełnienia marzeń! - złożyłam jej życzenia i wręczyłam prezent. Podarowałam jej sukienkę o której ciągle mówiła, i torebkę od Chanell.
-Jeju... Dziękuję! To kosztowało fortunę! - podziękowała
-To prezent ode mnie, i od Nialla - wskazałam na blondyna. Przywitali się i Ell zaprowadziła nas do naszego stolika. Siedzieliśmy najbliżej jej. Po około dwudziestu minutach zjawił się Louis.
-Jak dobrze że jesteś - powiedziałam i przedstawiłam go Ells. Usiadł obok niej i zaczeli rozmawiać.
-Idziemy tańczyć? - zapytał mnie Niall, przekrzykując głośną muzykę. Kiwnęłam głową i ruszyliśmy w stronę parkietu. Grali właśnie Summertime of our lifes Cody'iego Simpsona. Poruszaliśmy się wolno w rytm muzyki. Położyłam głowę na jego ramieniu, i w ciszy kołysaliśmy się. Było mi bardzo przyjemnie. Po skończonym tańcu, zajęliśmy nasze miejsca i kelner postawił przed nami kieliszki z winem. Upiłam łyk i odstawiłam czerwoną ciecz.
-Nie pijesz? - zapytał mnie Horan
-Nie. Nie smakuje mi - odsunęłam kiliszek dalej.
Poznałam wielu fajnych ludzi. Niektórzy z nich poznali mnie. Chcieli wspólne zdjęcia i tak dalej. To samo było z Niallem.
-Nie wyobrażam sobię życia bez niej - powiedział Lucas, chłopak którego poznałam. Obejmował swoją dziewczynę Angie - a ty masz kogoś?
-Ja? Właściwie to nie - odpowiedziałam, dyskretnie wyszukując Nialla w tłumie gości
-A ten... Niall? - spytała lekko pijana Angie
-To mój kolega - odparłam
-O! Widzę że znalazłaś towarzystwo - obok mnie pojawił się Horan. Ku mojemu ździwieniu nie był wstawiony.
-Tak. To Angie i Lucas.
Przywitali się. Przyszedł czas na jedzenie. Najadłam się wszystkim tak, że musiałam wyjść na świeże powietrze.

                                ***
                    Ed Sheeran - Give me love
                            (Musisz włączyć!)

Na tarasie stało kilka foteli i stolików. Grupka ludzi stała obok mnie śmiejąc się i paląc papierosy. Czuć było od nich nieprzyjemną woń alkoholu. Po kilku minutach wrócili na salę. Oparłam się o marmurową balustradę i patrzyłam na panoramę Londynu. Okupowane przez cały świat miasto, bogate miasto, drogie miasto zdnudziło mi się. Podobało mi się miasto nocy. Ciemne i tajemnicze.
-Ekhem - odkaszlną ktoś za moimi plecami, wyrywając mnie z zamyślania.
-O, Niall - westchnęłam spoglądając ukradkiem na blondyna. Jego oczy niczym laguna błyszczały. Nie wiem, czy to od alkoholu, czy od głośnej muzyki, która powodowała że moja głowa pulsowała.
-Uciekłaś ode mnie - podszedł bliżej
-Nie uciekłam. Chciałam się przewietrzyć.
-Aha - cisza - fajna piosenka - wskazał na salę
-Tak - odpowiedziałam. DJ puścił Give me love. Piosenka Ed'a Sheeran'a.
-Dlaczego trzymasz mnie na dystans? - zapytał, czym mnie zaskoczył
-Ja? - zaśmiałam się zakłopotana - Pff, nie!
-Kłamiesz.
-Nie!
-Lubię jak się rumienisz - powiedział zbliżając się do mnie
-Aha - przełknęłam ślinę - Niall, przestań.
-Powiedz, że nic do mnie nie czujesz.
-Niall!
-Powiedz. A przestanę.
-Niall! Przestań! - chciałam się odsunąć ale za mną była balustrada. Ale skłamiesz, albo wypadniesz przez balkon. Nasze twarze dzieliły centymetry.
-Give me love like never before-  zaśpiewał fragment Give me love, który właśnie dobiegał ze środka
-Nie wiem - odpowiedziałam w końcu
-Pozwól, że ci pomogę w wyborze - odpowiedział i złożył na moich ustach czuły pocałunek - jeśli chcesz żebym przestał, wystarczy odpowiedź.
-Może nie chcę żebyś przestawał - odppwoedziałam na co Niall wpił się w moje wargi. To był mój "pierwszy" pocałunek. Wplotłam palce w jego włosy, by zmniejszyć - jeśli jeszcze jaka kolwiek pomiędzy nami była - odległość. Czułam lekką woń alkoholu, zmieszaną z perfumami Nialla. Miałam motyle w brzuchu. Blondyn zaczął robić malinki na mojej szyi. Nagle położył dłoń na moim biuście. W sekundzie odsunęłam się od niego.
-No co jest, Cher - zapytał zalotnie
-Co?! Tylko o to ci chodziło? Żeby mnie wykorzystać? Dlaczego? - krzyknęłam. W kącikach moich oczu pojawiły się łzy.
-A co ty myślałaś? Że będę ci róże przynosił? Jak tak, to się mocno pomyliłaś - wybełkotał - jesteś taka głupia! Założyłem się z Travisem. Miałem cię pocałować. No, dodatkowa forsa była za zaciągnięcie cię do łóżka.
-Zbyt dużo, Niall. Zbyt dużo - dodałam i wybiegłam z tarasu. Po moich policzkach spływały łzy. Usiadłam obok Ellie.
-Co się stało? - spytała zatroskana
-Nie ważne. Daj coś mocnego - poprosiłam wycierając łzy
-Ale ty nie pijesz - powiedziała zaskoczona
-Dzisiaj zrobię wyjątek.
Eleanor nalała mi do kieliszka Jacka Danielsa. I kolejnego. I kolejnego. Straciłam świadomość, ile wypiłam.
-Jeszcze - wybełkotałam podstawiając kieliszek
-Nie, Cher. Już wystarczy - pokręciła głową
-Jeszcze! - warknęłam. Nie miałam wpływu na to, co robię. Nagle poczułam ucisk w brzuchu i pobiegłam do toalety. Zwymiotowałam cały alkohol, który miałam w sobie. Po moich policzkach spływały łzy. Nie ze smutku. Ze złości. Byłam głupia i dałam się wykorzystać temu dupkowi. Poczułam się jak wtedy, kiedy zmuszałam się do wymiotów bo jedzeniu. Czułam złość. Olbrzymią złość. Zakochałam się w takich idiotach. Czy mnie zawsze to musi spotykać?
-Mamo, dlaczego cię nie ma! - krzyknęłam, wprawiając w zakłopotanie jakieś dziewczyny. Wybiegłam z toalety kierując się w stronę wyjścia.
-Do widzenia, Ell - rzuciłam, i wyszłam z budynku. Nie wiedziałam gdzie Niall. Nie obchodziło mnie to. Jednak nie zmarnuję takiej szansy, przez chłopaków.
-Jedź, Mike - powiedziałam, ocierając łzy.
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko ruszył w stronę domu.

                                     ***
~Niall

Obudziłem się z potwornym kacem. Film urwał mi się wczoraj, kiedy rozmawiałem z Cher na tarasie. Potem pustka. Nic nie pamiętam.
-Nie! Nie! Nie! - krzyknąłem wyrywając się z łóżka. A jeśli powiedziałem jej o zakładzie z Travisem? Szybko się ubrałem, i udałem się w stronę pokoju Cher.
-Kto tam? - usłyszałem jej głos
-Um... Niall - odpowiedziałem
-Po co przyszedłeś?! Znowu mnie wykorzystać?! - krzyknęła
-Co? Cher... Co ja ci właściwie powiedziałem wczoraj?
-Żałosne.
-Cher! Otwórz drzwi! - powiedziałem szamotając klamkę.
-Co?! - krzyknęła mi w twarz, stojąc w drzwiach.
-Powiedziałem za dużo?.
Cher uderzyła mnie w twarz. Zaskoczony jej reakcją, złapałem jej ręce.
-Powiedziałeś wystarczająco - powiedziała, a po jej policzku spłynęła samotna łza.
-Cher! Przepraszam!
-Spoko. Przecież ty jesteś Niall Horan i wolno ci wszystko - powiedziała z żalem w głosie, i zamknęła drzwi.

                        

__________________________________________

Heja! To taka notka. Bo nie wiem czy to rozdziałem można nazwać.
Jeśli nie czytałyście z muzyką, to czytajcie jeszcze raz (tym razem włączcie muzykę). Mam nadzieję, że się podoba.  Ale wiecie... Jakieś coś  pomiędzy nimi jest... Cher może uzna Nialla za dupka, a może się w nim, i jego niegrzecznych cechach zakocha? Piszcie, co myślicie!
Pozdrawiam
~Mint Candy

Ps. Też widziałyście to, że pod jednym z postów jest siedem komentarzy, a pod kolejnym tylko dwa?! No dobra... Nie ważne. Po prostu chcę, abyście komentowali. Kocham!

Ps.2 Jeśli pod kolejnym postem nie będzie przynajmniej 3 komentarzy, nie opublikuję rozdziału. Przepraszam!

Ps. 3 Znowu namieszałam w bohaterach. Jeśli macie ochotę, zakrzyjcie!

Ps.4 Dla autorki bloga magiatomojezycie.blogspot.com: George Shelley to Travis! 😉😉😉

niedziela, 14 września 2014

10. "Czy ja umieram?"

~Cher

No to zajebiście! Idę z Niallem do Ellie! Przecież nie mogę. Przed chwilą zerwałam z Travisem. Co on sobie pomyśli? Że jestem łatwa, i nie mogę wytrzymać bez chłopaka. Po prostu super!

Urodziny Elle mają przejść do historii. Postanowiła zaprosić wszystkich znajomych na bal. Ma być królewsko. Pewnie tutaj zadacie pytanie : "Skąd ona ma na to kasę, skoro pracuje w barze mlecznym?" A no właśnie. Jej rodzice pracują w wielkiej korporacji i mają kupę forsy. A ona, kiedyś igrała z prawem i musi to teraz nadrobić, pracując za darmo. Wypadło na "Milk Dream".
Zmieniam zdanie! pomyślałam. Otworzyłam mojego laptopa. 
-To jest to! - szepnęłam. Patrzyłam właśnie na żółtą sukienkę. Będzie bardziej pasować do tematyki balu. 


Prosta, ale ładna. 

Postanowiłam nie mówić Niall'owi o tej tyci zmianie. Może nie będziemy do siebie pasować, i wtedy odłączymy się od siebie? Nie będę musiała przeżywać konfrontacji z nim. BO PO CO?


~Travis

Zerwała ze mną. Zerwała. A miało być tak pięknie, co? I gówno z tego wyszło. Chociaż zostaniemy przyjaciółmi. Będę mógłbyć blisko niej. Przynajmniej tak mi się wydaje. 

-Ej, Trav. Co ty taki zdołowany? - spytał mnie Niall gdy oglądaliśmy jakiś denny mecz.
-Chcesz wiedzieć? - uniosłem jedną brew, na co blondyn kiwnął głową - nie jestem już z Cher
-Co? - zapytał. W jego głosie i mimice twarzy było widać że stara się nie pokazywać szczęścia.
-Słuchaj, Niall. Ogarniam że na nią lecisz, ale poczekaj chwilę. Muszę się sam ogarnąć - powiedziałem i odszedłem.


~Niall

Aha! Aha! Chavis* już nie istnieje! I kto tu jest mistrzem? No... Tak na serio nic nie zrobiłem, ale niby to ja jestem bohaterem. Pokonałem długie schody prowadzące na trzecie piętro, i znalazłem się w swoim pokoju. Szybko przejrzałem szafę. Najlepszy garnitur. Prawie najlepszy. No wiecie, będą może lepsze okazje. Teraz jest miejsce na Chiall**.
-Co ty taki szczęśliwy? - parsknął Lou
-Nie ważne. Mam swoje tajemnice - zaśmiałem się
-Bardzo śmieszne - skończył temat. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego się tak cieszę? Odpowiedź jest prosta. Każdy, kto zna Cher powie, że jest świetna!

                                     ***

~Cher

Siedzieliśmy sobie w salce kinowej. Usiadłam obok Liama, i non stop się śmiałam z filmu.
-Cher, to jest horror. A ty się śmiejesz - powiedział w końcu Liam
-To jest Cher, tego nie ogarniesz - parsknął Zayn i zaczęliśmy się śmiać. Oglądanie horroru nie miało już sensu, skoro śmialiśmy się z najstraszniejszych gęb. 
-Okej... Stop - próbowałam przestać się śmiać, ponieważ bolały mnie policzki i brzuch - przestańcie.
Chłopcy jakby w sekundzie zrozumieli mnie, i przestali się zachodzić. 
-Chodźmy na konie. Tak dawno nie jeździły - wstałam i zrzuciłam na ziemię okruchy po pop cornie z moich jasnych spodni - spotykamy się w stajni za kwadrans - powiedziałam i poszłam do mojego pokoju. Tam, przebrałam się w strój do jazdy konnej. Gdy byłam już w stajni, osiodłałam Grykę i czekałam na chłopców. 
-Och! Kto zaszczycił mnie swoją obecnością! - krzyknęłam, kiedy razem weszli do stajni. Wszyscy podnieśli ręce. Mieli na sobie koszulki polo. Każdy inną. Niall czerwoną, Liam granatową, Louis miał polo w paski, Zayn zieloną a Harry błękitną. Ja miałam różową polo na krótki rękaw i karmelowe brydżesy. Włosy spięłam w wysoki kucyk.
-Gryka gotowa - poklepałam moją klacz po grzbiecie.
-Fun! Chodź do tatusia! - powiedział Niall. Obrzuciłam go dziwnym spojrzeniem. 
-Będę czekać na dworze - powiedziałam i wyprowadziłam Grykę. Po kilkunastu minutach stania na chłodnym wietrze, chłopcy przyszli.
-Gdzie jedziemy? - spytał Zayn
-A mamy inne wyjście niż ten lasek? - zapytałam wskazując na las za murem. Chłopcy zgodzili się, więc ruszyliśmy w tamtą stronę.
-Słyszałaś o swoim występie? - spytali
-Ja? Owszem. I jestem z tych wypowiedzi bardzo zadowolona - odparłam - ej, gdzie jest Zayn?
-Tu j-j-estem! - krzyknął wyprzedzając nas galopem. Po przebiegnięciu kilkunastu metrów, zachwiał się i spadł - auu! - zawyła z bulu
-Zayn! - krzyknęłam i przyśpieszyłam. W chwili znalazłam się przy nim.
-Czy ja umieram? - spytał
-Nie, ale możesz mieć złamaną nogę - dotknęłam jego kolana. Ten syknął z bulu. Kazałam chłopcom posadzić go na koniu i odwieźć do domu, a potem natychmiast jechać do szpitala. Usiadłam na Gryce i spokojnie kłusowałam do domu, pilnując Manti. Po piętnastu minutach byliśmy w stajnim jak się okazało, Zayn, Louis, Harry i Travis pojechali do szpitala. 
                                    ***

-Nie miał kiedy łamać nogi? - westchnęłam, kiedy siedziałam z Liamem i Horanem w moim pokoju.
-No ale wiesz... Mam pewność, że nie zamienisz mnie na niego - zaśmiał się Horan
-Ciebie to śmieszy? - zapytałam dając mu kuksańca w bok. 
-Tak.
-Nie ważne... Jadę zaraz do Ell. Także... Żadnych wygłupów!  - powiedziałam i chwyciłam moją torebkę
-A co, jesteś moją matką? - śmiał się Horan. Już miałam coś odpowiedzieć, ale wyszłam bez słowa.
-Hej, Ellie! Niedługo będę. - powiedziałam do słuchawki

                                     ***
-Mam pewien mały problem... Moja sukienka... Czegoś w niej brakuje! - powiedziała Ells, kiedy oglądałam jej kreację
-Chyba śnisz... Będziesz wyglądać jak anioł! 
-Ale...
-Bez dyskusji. 
-Cher...
-Powiedziałam! Bez dyskusji. Poza tym, mam dla ciebie partnera.
-Aha... Jakiego? - spytała zaciekawiona
-Randka w ciemno - mrugnęłam do niej


______________________________________________
*Chavis - Travis i Cher
**Chiall - Niall i Cher

Hejka kropeczki! Dzisiaj rozdział! Nie długo kolejny... Jak pewnie zgadujecie... URODZINKI ELLIE! Rozdział taki sobie... A no właśnie! Miałam podziękować Ho   ney za nominowanie mnie do LBA. Przepraszam, że jeszcze nie odpowiedziałam na pytania. To z powodu braku czasu. 
Pozdrawiam i liczę na komenatrze, które tyle dla mnie znaczą! Wszystkie są świetne! I wy jesteście świetne! Najlepsze!
~Mint Candy





wtorek, 9 września 2014

9. "Przyjaciele?"

~Cher


Usiedliśmy na swoich miejscach. Byliśmy obok Ed'a Sheerana i - pisk- Jennifer Lawrence.
-Jestem wielką fanką! - powiedziałam podekscytowana. Ta uśmiechnęła się do mnie i zaczęłyśmy bardzo miłą konwersację. Na końcu wymieniłyśmy się numerami i zaczęłyśmy słuchać prowadzących.
-A nagrodę za najlepszy singiel roku dostaje... - otworzyli pomarańczową kopertę Bella Thorne i Robbert Pattinson - One Direction!
Wszyscy bili brawo. Chłopcy wstali ze swoich miejsc i ruszyli w stronę sceny.
-Chodź - powiedział Niall. Byłam zaskoczona tą prośbą ale razem z blondynem weszłam na scenę.
-Chcielibyśmy serdecznie podziękować każdemu z osobna, który na nas głosował - zaczął Liam
-Tą nagrodę dedykujemy tobie, Cher! - dodał Louis. Zszokowana przejęłam statuetkę w postaci deski surfingowej.
-Dziękuję - zdołałam z siebie wydusić.
Zeszliśmy ze sceny i po około 40 minutach udaliśmy się na "after party".
                                 ***
-Na pewno! - powiedziałam, kiedy Selena Gomez i Bella Thorne zaprosiły mnie na towarzyskie spotkanie. Lista kontaktów w moim telefonie zwiększyła się o :
Taylor Swift, Selenę Gomez, Demi Lovato, Bethany Motę, Jennifer Lawrence,  Eda Sheerana i Belle Thorne.
-Przepraszam, panie - podszedł do nas Niall - porywam wam Cher.
-Co ty robisz? - spytałam. Chłopak nie odpowiedział. Przeszliśmy przez tłum ludzi i nagle stanęłam przed Joshem Hutchersonem.
-Hej! Jestem Josh! - podał mi rękę. Nie mogłam z siebie wydusić ani jednego słowa.
                                      ***
-Okej, to teraz ja! - powiedział Zayn. Przewróciłam oczami. Chłopcy udawali mnie zeszłego wieczoru, kiedy poznałam Jennifer i Josha - jestem ogromną fanką! - powiedział Malik udając mnie. 
-Po pierwsze. Ha ha ha. Bardzo śmieszne. Po drugie. Nie potrafisz udawać mojego głosu. Po trzecie. Miałam któregoś z was zabrać na imprezę Ellie, ale nie zachowujecie się dobrze - odstawiłam kubek po kawie do zlewu.
-Kiedy jest impra? - spytał Niall.
-Za dwa dni. A co, idziesz? - blondyn nie odpowiedział, więc ruszyłam do mojego pokoju. Po drodze napotkałam Leonę.
-Uważaj jak leziesz, sieroto - warknęła
-Nie zapominaj, kim jestem. Chcesz stracić swoją pracę? - zaśmiałam się. Ta nie odpowiedziała, tylko dalej ruszyła przed siebie. Zachowałam się należycie do sytuacji. 
Gdy byłam w pokoju, sięgnęłam po telefon. Na ekranie widniał napis "NOWA WIADOMOŚĆ". Przejechałam palcem po ekranie w celu odblokowania go. Wiadomość od Travisa.

Travis: Jak się ma moje słońce?

Nie wiem... Już nie czuję nic do Travisa. Jednak się zmuszałam do tego, by go kochać. Ale jak to mówią? Serce nie sługa. 
-Hej - zza drzwi dobiegł mnie jego głos. O wilku mowa. 
-Wejdź Trav. 
-Hejka, słoneczko! - dał mi buziaka w policzek.
-Hej... Jest tak Travis - zaczęłam bez przeciągania - że pewne osoby najpierw czują coś, a potem to nagle znika - chłopak pokiwał głową - i... Tak jest właśnie z nami.
-Chcesz mi powiedzieć, że ze mną zrywasz?
-Tak... Jakby.... Dajmy sobie chwilę czasu. Jestem teraz zbyt zajęta, by angażować się w poważniejszy związek. 
-Okej - powiedział. Jakby nigdy nic - też tak uważam. Przyjaciele?
-Przyjaciele.



***
Dźwięk wydobywający się z mojego telefonu, oznaczał kolejnego sms'a.

Niall: To w co się ubierasz? Muszę do Ciebie pasować ^^

Ja: Skąd wiesz, że idę?

Po chwili przyszła odpowiedź.

Niall: Bo tak. No to w co się ubierasz?

Co za bezczelność! Przecież mam z kim iść, co nie? Na przykład Travis? No dobra... Ale ktoś by się znalazł! Przyjrzałam się kreacji, i wyobraziłam sobie jak jestem w nią ubrana.



Ja: W czerwonej sukience.

Niall: Znowu?

Ja: Spadaj.

Niall: Dobra. Galowo? Rozumiem że garniak?

Ja: Tak.





Hej! 
Przepraszam za długi czas oczekiwania! Rozdział jest okropny, ale nie miałam czasu napisać dłuższego. Przepraszam. Mam ostatnio mało czasu. To wszystko przez testy u mojego małego kotka. Nazywa się Alek Lloyd. Mój mały... Nie ważne. Ważne, że pod ostatnim posten pojawiło się sporo (jak dla mnie) komentarzy. Serdecznie dziękuję!
pozdrawiam
~Mint Candy
PS. NAMIESZAŁAM DUŻO W BOHATERACH, TAKŻE JAK CHCECIE TO ZAJRZYJCIE!



sobota, 30 sierpnia 2014

8. "Nie wyglądasz jak mięso, tylko po prostu jesteś piękna"

WAŻNE!
PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!!!

ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ
J.P.
DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE PRZYJACIÓŁKO!

~Cher
-Ty, tu! A ty, tu! Louis, bardziej w prawo! - poganiał wszystkich Michael - nasz choreograf. Byliśmy na próbie do występu na rozdzaniu nagród "Teen Choice Awards 2013" - Cher. Ty wyłonisz się z mgły, pary, czy jak tam chcesz to nazwać, i zejdziesz po tych schodach. O tak - powiedział i zaczął schodzić z małych schodków. Szedł jak prawdziwa modelka - Tak jak ja. Z gracją.
-Z gracją - zaśmiałam się i zaczęłam schodzić po schodach, tak jak on.
-Bosko. Ty masz być gwiazdą wieczoru. Bez obrazy chłopcy - zwrócił się do chłopców.
-Pff... No pewnie - sarkastycznie prychnął Niall. Rozumiałam go. Jednak i tak byłam na niego wściekła, że śledził mnie jak byłam z Travisem.
-Dobra! Wokal kochani! - krzyknął Michael. Mieliśmy wykonać Truly Madly Deeply z drugiego albumu chłopców.
Tak wyglądała próba kilka tygodni temu. Jutro ma się odbyć rozdanie nagród. Jestem okropnie zestresowana. Chłopcy mieli dziś powiadomić świat o największej niespodziance i sensacji ostatnich lat. Zaprosili wszystkich - od fanów, paparazzi - do hejterów. Jednym z największych bonusów całej gali jest to, że będę mogła poznać Jennifer Lawrence, Josha Hutchersona i Liama Hemswortha. Tak się cieszę! I... Tak. W pewnym sensie nie odzwywałam się do Nialla od "incydentu" z kawą. Nie chciało mi się myśleć o tym, że zrobił to z zazdrości. Wieczorem pojawiła się Kat. Tak bardzo cieszyłam się jej obecnością, że na chwilę zapomniałam o jutrze.
-Wiesz co...? - zapytała niespodziewanie
-Nie - zaprzeczyłam
-Hm... Jakby ci to powiedzieć... Chłopcy mają dla ciebie niespodziankę - wysłowiła się w końcu - i Harry zaprosił mnie na randkę! - pisnęła
-Harry? No to gratuluję! - przytuliłam dziewczynę.
-No dobra. Mniejsza z tym. Chodź, chłopcy pewnie czekają - pociągnęła mnie za rękę. Ciekawe, dosyć często ludzie mnie ciągną. Weszłyśmy po schodach na trzecie piętro. Korytarz tu był kremowy. Nie tak jak na drugim. Tam jest niebieski. Przed jednymi ze drzwi stali chłopcy. Rzecz jasna, bez Nialla.
-Cher. Nie przywitaliśmy cię jeszcze należycie, więc to jest nasz prezent przeprosinowy - wskazał na drzwi Zayn.
-Nie drzwi - skarcił go Liam - tylko to, co tam jest. Wejdź - otworzył drzwi i mnie przepuścił. Weszłam do przewielkiego pokoju. Aha, zapomniałam dodać że trzecie piętro to poddasze. Było w nim pięknie. Na swój sposób przytulny.
-On... On jest miliard razy większy niż wasze - wydukałam oszołomiona - dziękuję - rzuciłam się na chłopców i pocałowałam każdego w policzek.
-Nie masz za co dziękować - powiedział Louis - a... poza tym, mogę cię prosić na słówko - znów ktoś mnie pociągnął
-Tak - odpowiedziałam
-Wiesz, Cher... Bardzo cię lubię i... Czy chciałabyś może.... Może chcesz... Może chcesz ze mną gdzieś wyskoczyć? - zapytał. Uśmiechnęłam się.
-Widzisz, Lou... Ja też cię bardzo lubię, ale... Jest taka sytuacja, że jestem z Travisem - odpowiedziałam. Prawda! Jestem z Travisem. Dwa tygodnie temu poprosił mnie, żebym została jego dziewczyną. Zgodziłam się.
-Oh... Przepraszam... Nie wziąłem tego pod uwagę.
-Nie przepraszaj. Nie masz za co.
Ale on wyszedł zdenerwowany z pokoju. Kolejny członek 1D, z którym powinnam się przyjaźnić, jest na mnie wnerwiony.
-No co zrobisz, nic nie zrobisz - powiedziała Kat opierająca się o ścianę. Zaśmiałam się.
-Kat, pomożesz mi przenieść rzeczy? - zapytałam i udałyśmy się do mojego starego pokoju. Nie miałam ich jakoś niewiadomo ile, więc w około 40 minut podziękowałam dziewczynie za pomoc. Wszystkie przeniesione rzeczy poukładałam na swoich miejscach, i przejęłam się urodzinami Ellie. Są za kilka dni. Zastanawiałam się, czy iść na tą imprezę z Travisem. Niby mam przyjść z osobą towarzyszącą, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Z okazji 20 urodzin Ellie, urządzany jest wielki bal. A może bym tak spiknęła ją z Louis'em? Eleanor - ale zawsze na nią mówię Elle albo Ellie - pasuję do Louisa. Wyglądali by razem uroczo.
                                 ***
-Gdzie Cher?! - krzyczała Seanie. Miałam mieć robiony make-up i włosy. 
-Tu jestem! - pojawiłam się obok dziewczyny. Za dwie godziny mieliśmy wyjść na scenę. Jakaś pani zrobiła mi perfekcyjne włosy, a pan makijaż. Wstałam i Seanie pociągnęła mnie - znowu - do mojej kreacji. Już nie mogłam się spotkać z chłopcami. Rzecz jasna, przed występem. Z małymi trudnościami i pomocą wielu osób, włożyłam na siebię tą czerwoną suknię. Jeszcze tylko przećwiczyłam chodzenie na tych niebotycznych - jak dla mnie - butach. Wszystko miałam perfekcyjnie zrobione. Bałam się tylko, by nie zwymiotować na to ubranie. Tak cholernie się denerwowałam.
-20 minut! - krzyknął ktoś z ekipy. Miałam wrażenie, że wybuchnę. Co chwilę chodziłam do toalety - co wyobraźcie sobie nie jest proste mając na sobie takie ciuchy.




W końcu chłopcy weszli na scenę. 
Am i asleep
Am i awake...
Zaczął Liam. Miałam wyjść na zwrotkę
Like all those days and weeks and months i tried to still the kiss...
Odwróciłam się, by zobaczyć Nialla w małym telewizorku, który wisiał na ścianie. To był TEN Niall.

Refren.

Liam.

Coraz bliżej do mojego wyjścia. Stanęłam na tym czymś, co miało mnie "wyrzucić" na scenę.

Zayn.

Mój oddech stał się urywany. Może jednak zrezygnować?

Refren.
-5... 4... 3... 2... 1... Już! - nie ma odwrotu. Znalazłam się w mgle. To ta para, z której miałam wyjść.

Dłuższa pauza.

-A teraz, przed państwem! Nowa twarz! Nowy wykonawca! Nowy przyjaciel! Nowy członek One Direction, Cher Lloyd! - powiadomił wszystkich Zayn. Para opadła. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.

I hope I'm not a casualty...

Tak! Ja dałam sobię radę! Zeszłam powoli, z gracją, tak jak mnie uczył Michael, po schodach. Wszyscy jakby wstrzymali oddech. Gdy skończyłam śpiewać swoją partię, podeszłam do Zayna i Nialla, i musiałam złapać ich za ręce. Wszyscy w szóstkę podnieśliśmy ręce do góry i ukłoniliśmy się. Potem po prostu zeszliśmy ze sceny.
-Wow... To było... Wow! - nie mogłam wydusić z siebie choćby jednego słowa.

~Niall
Cher... To nie człowiek. To anioł. Wyglądała jak anioł w tej sukience. Miałem ochotę jej to powiedzieć. No dalej Nialler.
-Cher, wyglądasz zniewalająco - wyprzedził mnie Zayn. Nic nie mówiłem. Przyglądałem się jej tylko z szeroko otwartymi oczami. Uśmiechnęła się, i odgarnęła swoje włosy z ramion.
-Dzięki - powiedziała. Mieliśmy iść na swoje miejsca na widowni.
-No chodź! - wołali do mnie chłopcy. Ja jednak byłem zahipnotyzowany energią Cher.
-Niall? - położyła swoją dłoń na moim ramieniu.
-Wyglądasz... Jak... Wyglądasz jak Nandos - powiedziałem. What? What?! What??!! Dziewczyna zaśmiała się.
-Znaczy się... Nie wyglądasz jak mięso, tylko po prostu jesteś piękna - sprostowałem.
-Aha... Dzięki - próbowała powstrzymać śmiech. Złapałem ją za rękę i poszliśmy za resztą.
-No tak... To była wiadomość! - mówili Bella Thorne i Robert Pattinson - w tym roku prowadzili galę.
__________________________________________
Wiem że nie jest długi! Przepraszam! Po prostu wróciłam z wesela i napisałam to na szybko. Mam nadzieję, że się podoba. Aha, i mam pytanko. Z kim powinna być Cher?
Z:
a.) Travisem
b.) Niallem
c.) Kimś innym - kim?
Zostawcie po sobie komentarze!
Pozdrawiam Was moje kropeczki!
~Mint Candy