wtorek, 23 grudnia 2014

[2] 3. "Obiecuję"

~ PRZYPOMINAM O KONKURSIE ~

~Cher

(Kilka dni później)

Czułam się tak błogo kiedy wdychałam zapach pięknych tulipanów rosnących w ogrodzie. Tutaj mało kto przychodzi. Najczęsciej ja i Kathrine.

Minęło kilka dni od naszego namiętnego pocałunku z Niallem. Dla mnie świat stał się lepszy. Rano wstaję i wiem, że mam kogoś, dla kogo nie mogę tego dnia zmarnować.

Był niedzielny ranek. Na dworze było chłodno ale przyjemnie. Siedziałam sama na tarasie a za towarzysza robił mi kubek kawy.

Niedziela... NIEDZIELA. Przypomniało mi się, że przecież dzisiaj jest msza. Odkąd dołączyłam do One Direction nie miałam okazji wstąpić do kościoła na niedzielną mszę. Wiem, że to nie usprawiedliwienie. Ale codziennie rano i wieczorem pamiętam o modlitwie i dziękuję Bogu za to, że dał mi taką szansę.

Pewnie dziwicie się, jak taka osoba jak ja może być z katolickiej rodziny?

To, że mój ojciec był pijakiem nie znaczyło, że moja mama nie chodziła ze mną do kościoła i że nie odmawiałyśmy razem modlitw.

I chociaż pamiętam, jaka byłam zła na Boga za to, że dał mi taki los, teraz jestem mu za to wdzięczna.

Nawet nie zauważyłam kiedy, przysiadł sie do mnie Niall.

-Dzień dobry - powiedział uśmiechając się

-Dzień dobry - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech

Siedzieliśmy w ciszy bardzo blisko siebie. Pomyślałam, że mogę sobie pozwolić na przytulenie się do niego.

-Cher... Jesteś wspaniała - szepnął.

Mocniej wtuliłam się w jego tors.

-Daleko mi do bycia wspaniałą - odpowiedziałam

-Dla mnie jesteś idealna - delikatnie pocałował moje czoło.

Kocham być szczęśliwa.

-Chyba śmiało możemy powiedzieć, że jesteśmy parą? - zapytał mnie Niall

-A kto tak powiedział? - wstałam - najpierw musisz mnie złapać! - zaśmiałam się i zaczęłam biec w stronę wielkiego żywopłotu.

Skręciłam w lewo. Potem jeszcze raz w lewo i w prawo.

-Cher! Wychodź! - krzyknął zmęczony blondyn

-Oj, nie masz ty dobrej kondycji! - wskoczyłam mu na plecy

-Tu jesteś!

-Wio, koniku! Wio! - śmiałam się.

"Pogalopowaliśmy" do domu. Kiedy byliśmy w salonie, zeskoczyłam z pleców Nialla.

-Dziekuję - pocałowałam go w policzek

-Jakieś plany na dzisiaj? - zapytał siadając na kanapie

-Ja idę do kościoła - odpowiedziałam

-Do kościoła? Od kiedy ty chodzisz do kościoła?

-Ostatnio trochę to zaniedbałam. Ale dzisiaj jestem wolna. Idziesz ze mną?

-Czy ja wiem... Przecież jutro mamy dalej jechać w trasę...

-Tym bardziej powinieneś się pomodlić.

                                 ***

Po powrocie z kościoła zaprosiłam wszystkich (nawet Travisa) na wspólną kolację.

Bardzo dawno z nim rozmawiałam. Travis nie bywał ostatnio często w domu. A kiedy już się pojawiał, nie zamienił ze mną słowa.

Przygotowałam ciasto na pizzę. Zawsze dobrze mi to wychodzi.

Przed naszą dalszą podróżą powinnam odwiedzić jeszcze mamę.

-Wiesz, że nie odpowiedziałaś mi na pytanie - Niall pojawił się znikąd obok mnie

-Jeju, przestraszyłeś mnie! - krzyknęłam - a co do pytania, to... - namietnie go pocałowałam - tak.

-Nie wiem czy wiesz, ale właśnie sprawiłaś, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - uśmiechnął się.

Stanął za mną i objął mnie swoimi silnymi ramionami. Czułam się w nich tak bardzo bezpiecznie.

-Niall... Obiecaj, że moja przeszłość nie wpłynie toksycznie na nasz związek. Obiecaj - powiedziałam patrząc w jego głebokie oczy

-Obiecuję - musnął ustami mój nos. Czy ta chwila nie mogła trwać wiecznie?

Wyczułam obecność osoby trzeciej.

-Louis? Co ty tu... - zaczął Niall. Nie zdążył dokończyć, bo Lou wpadł mu w ramiona.

-Nie mogę w to uwierzyć. A jednak, Horan. A jednak - udał, że wyciera łzę - Ej, chłopaki! Niall ma w końcu narzeczoną! - krzyknął

Nagle wszyscy się zbiegli.

-Hip hip! Hurra! Hip hip! Hurra! - krzyczeli.

Chciało mi się śmiać. Po raz pierwszy w całym moim życiu poczułam, że mogę  być prawdziwie szczęśliwa. To uczucie, jakby w waszym brzuchu wybuchła bomba motylków, które rozsadzają wam wnętrze. Kocham to. Uśmiech sam pojawia sie na waszej twarzy.

__________________________________________

Hip hip! Hurra! Udało mi się opublikować ten rozdział!

Nie jestem zadowolona z tej notki. Jest trochę bez sensu.

Ale opinia należy do Was ☺

Wesołych świąt (jeszcze raz) i do przeczytania! (mam nadzieję, że jeszcze przed NOWYM ROKIEM)

/Mint Candy

poniedziałek, 22 grudnia 2014

KONKURS

Witam, witam!

Powróciłam na chwilke by przekazać Wam tę emocjonującą wiadomość.

Mianowicie, ogłaszam konkurs!

Jedyne co trzeba zrobić, to przysłać mi mailem (wilczurek8@gmail.com) fragment, kiedy Niall i Cher wyznają miłość (Waszego autorstwa).

Hah, wiem. Cała ja! ☺

Na imaginy czekam do 6 stycznia 2015 roku ☺

(Hah, łudzę się)

Nagrodą jest wprowadzenie przeze mnie bohatera do bloga, który będzie "poprowadzony" przez zwycięzce.

Seeeerdecznie zapraszam do wzięcia udziału w konkursie!

Do przeczytania!

/Mint Candy

niedziela, 21 grudnia 2014

[2] 2. "Ja ciebie też"

~Niall
(Z góry przepraszam za ten tekst pochyłą czcionką, tylko list miał taki być, ale to wina mojego komputera. Przepraszam!)
To był raczej głupi pomysł, żeby mieszczać w to wszystko jeszcze Leonę. To RACZEJ jest zauroczenie, a nie coś poważnego.
Ale z drugiej strony, Cher powiedziała, że mnie kocha. Ja też ją kocham, ale jeszcze nie jestem na ten związek gotowy.
Może to jest przyczyną tego, że ona ma IQ z pięć razy wyższe niż moje. Nie wiem, ona tyle przeszła, jest taka dorosła, a ja jestem jeszcze jak dziecko.
Nie zmienia to faktu, jak bardzo wspaniała dla mnie jest.
To całe myślenie przyprawiało mnie o ból głowy, więc postanowiłem założyć pamiętnik.
Wiem, to brzmi trochę pedalsko, ale nie mam zamiaru ozdabiać go kolorowymi naklejkami w kształcie serc.
W mojej zagraconej szafie znalazłem jakiś stary zeszyt. Wyrwałem kilka pierwszych zapisanych kartek, sięgnąłem po długopis i zacząłem pisać.
Postanowiłem napisać list.
Pewien piękny wiosenny dzień, mój zabałaganiony pokój, Londyn.
                             
 
 Kochana Cher!
Chciałbym tyle Ci powiedzieć. Ale najpierw coś wyjasnię.
  Strasznie przepraszam za to, że sprawiłem Ci taką przykrość tym niedojrzałym gestem. Ja wiem, że nie kochałem, nie kocham i nigdy nie będę kochać Leony tak jak Ciebie. Widzisz, ty jesteś taka dorosła i mądra. A ja? Jestem idiotą. Dlaczego tak mówię? Ponieważ uświadomiłem sobie, że jestem z Leoną tylko po to, by zdobyć jakieś doświadczenie. Jestem taki głupi, ja to wiem. Zachowuję się jak bachor, ale... Straciłem głowę. Straciłem głowę dla Ciebie. Jakbym tylko mógł cofnąć czas, przy naszym pierwszym spotkaniu... Ach, nawet nie wiem, co bym wtedy zrobił. Nikt mi nie powiedział, że miłość jest prosta. W filmach zawsze jest tak, że wszystko jest wspaniałe. A nawet jeśli nie, to zawsze jest szczęśliwe zakończenie. Czy w naszym przypadku też tak będzie? Wiem, że to moja wina. Wiem, że wszystko zepsułem. Ale wiedz, że jak przebywam z Tobą moje serce bije szybciej. Kiedy się śmiejesz, kiedy śpiewasz, czuję że Cię kocham. Że moje serce należy do Ciebie, a Twoje do mnie. W każdy możliwy sposób chciałbym, abyś była moja. Nawet jeśli tak nie będzie, chcę patrzeć na Ciebie codziennie. Bo to kiedy się cieszysz z małych rzeczy bardzo mnie uszczęśliwa. Zakochany człowiek robi różne głupie rzeczy, więc mam nadzieję, że mi wybaczysz wszystko. Kiedy płaczesz, nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym być dla Ciebie i Cię przytulić. Twoje miękkie usta, kiedy tylko spotkały się z moimi... Czuję, jakbyś była aniołem, który utknął na Ziemi. Ja już tyle pocałunków przeżyłem, a dalej nie potrafię żadnego porównać do tego z Tobą. Chociaż miałem dużo dziewczyn (tak wiem, skłamałem z tym że "nigdy nie miałem dziewczyny") żadna nie była prawdziwa. 
                  Dziękuję że jesteś.
                        Twój Niall
 
 
Odłożyłem zeszyt na parapet i sięgnąłem po telefon.
-Halo... Cześć Le - przywitałem się z Leoną
-Cześć słodziaczku - pysiaczku - pisnęła. Jak ona mi się mogła podobać?
-Nie będę owijac w bawełnę - powiedziałem szybko - musimy jak najszybciej porozmawiać.
-Coś się staaałooo misiu? - przeciągnęła
-Właściwie to tak. Więc... Czekam na tarasie.
Nie poczekałem na odpowiedź tylko się rozłączyłem.
Kiedy zszedłem na taras, Leona już tam była.
-Słuchaj. Chcę to załatwic szybko. Przepraszam, ale... Pomyliłem się. Tak na serio to było tylko zauroczenie. Wybacz. - powiedziałem
-J-jak to? - zapytała - To przez tą całą Cher? Ha, wiedziałam!
-Nie... To nie do końca tak...
-A to szmata - warknęła - popamięta
-Nie nazywaj jej tak - krzyknąłem, ale ona zniknęła już za drzwiami.
Szybko pobiegłem za nią.
-Leona! Przestań, bo zrobisz coś głupiego! - nie mogłem jej dogonić
Byliśmy właśnie w kuchni. Przy blacie siedzieli Louis i Zayn. Obok nich do rozpuku śmiała się Cher.
Leona podeszła do niej i szarpnęła za włosy.
-Co, szmato, oduczysz się kraść komuś chłopaka - syknęła i skoczyła z pięściami na Cher.
Wylądowały na podłodze. Szybko do nich podbiegłem i chciałem je rozdzielić, ale tylko dostałem w nos.
Zayn nagle gdzieś zniknął a Louis przyglądał się temu wszystkiemu.
Leona usiadła okrakiem na Cher i zaczęła bić ją po twarzy.
-Dziwka! - krzyczała przy każdym uderzeniu
-Zejdź ze mnie, idiotko! - wrzeszczała Cher.
-Louis, pomóż! - krzyknąłem.
Jakoś udało mi się złapać Leonę i odciągnąc od Cher. Dziewczyna wstała z podłogi, zostawiając ślady krwi na marmurowej podłodze.
-Co w ciebie wstąpiło?! - krzyknąłem
-A w ciebie?! Kiedyś taki nie byłeś! Jak ona sie tu pojawiła zmieniłeś się - krzyknęła
-Idź stąd. Możesz sie spakować, bo twoja pomoc jest już tutaj niepotrzebna.
Odwróciła się, mruknęła coś pod nosem i odeszła.
Podbiegłem szybko do Cher.
-Co ona ci zrobiła? - szepnąłem łapiąc jej twarz w ręce. Ona syknęła z bólu.
-Zostaw.
-To moja wina, przepraszam - westchnąłem.
Przemyłem jej twarz i posmarowałem kremem niektóre miejsca.
-Trochę spuchnie - szepnąłem
-Mhm... - mruknęła.
I wtedy mnie olśniło. Kiedy jej to powiem, jeśli nie teraz?
-Kocham cię - powiedziałem stanowczo i bez głębszego zastanowienia się.
Zamiast odpowiedzi Cher musnęła moje usta. Nie potrzebowałem dalszej zachęty i oddałem pocałunek.
Jej usta smakowały jak truskawka. Wplotła rece w moje włosy. Delikatnie przejechałem językiem po jej dolnej wardze oczekując na pozwolenie do dalszych działań. Kiedy lekko rozsunęła usta, nasze języki zaczęły toczyć swoją własną bitwę.
Zapach jej perfum mieszał sie z moją wodą kolońską.
Odsunąłem się na chwilę by móc spojrzeć w jej piękne oczy.
-Ja ciebie też - szepnęła
__________________________________________
Jeju jaki romans!!!
Nadszedł ten czas, na który wszyscy czekaliśmy! (UWIERZCIE, JA TEŻ)
Pisałam ten rozdział z bananem na twarzy ^^
A jednak się wyrobiłam jeszcze przed świętami :)
Przepraszam, jeśli dla Was ten rozdział jest bez sensu. Po prostu wydawało mi się to fajnym pomysłem ;)
Pozdrawiam i jeszcze raz wszysykiego najlepszego, zdrowia i szczęścia. I jesten prawie na 110% pewna, że przed New Year jeszcze pojawi się jakaś notka :)
/Mint Candy

środa, 17 grudnia 2014

[2] 1. "Jestem Cher Lloyd i jestem wspaniała!"

~Cher
Właśnie przygotowywałam się do koncertu. Łzy strugami leciały po moich policzkach, i chociaż jestem twardą kobietą, nie mogłam ich w żaden sposób powstrzymać. Powtarzałam sobie "Tak miał być". Ale to nic nie dawało.

Chciałam myśleć racjonalnie. Przecież Niall tyle dla mnie zrobił. Mówiąc "tyle" mam na myśli to, jak mi pomógł.  Nie zapomnę tego do końca moich dni. W końcu to ten Niall mnie oczarował. Ten Niall wyciągnął mnie z tego strasznego nawyku. Dzięki niemu nie marnuję już jedzenia, i pokochałam siebie. To on sprawił, że moje kości tak nie wystają. Chociaż to wydaje się być błahostką, nigdy mu tego nie zapomnę.
Jak tylko poznam jego dziewczynę, to jej pogratuluję. Powiem jej, żeby nie zapomniała jakie ma szczęscie tulić do serca mojego Niall'a.

Pewnie myślicie, że nie powinnam go kochać. Po tym co mi zrobił. Ale ja nie mogę. Nie mogę mu teraz powiedzieć "nienawidzę cię za to co mi zrobiłeś".

Chciałam powiedzieć to wszystko Kat. Od Ellie oddaliłam się w ostatnim czasie. Nie spotykamy się tak często jak kiedyś. Nawet ze sobą nie rozmawiamy.

Z moich monologów wyrwał mnie dźwięk telefonu. Szybko otarłam łzy i odebrałam.
-Halo? - powiedziałam zachrypniętym głosem
-Halo, Cher? - usłyszałam kobiecy głos w słuchawce - tu Selena
Odetchnęłam z ulgą.
-Selena? Cześć, jak się masz? - odpowiedziałam szczęśliwa, że jest to osoba, której nie muszę się tłumaczyć.
-Wszystko w porządku. A jak tam u ciebie?
-Dobrze.
-Słuchaj, Cher. Właśnie wysyłam ci zaproszenie dla dwóch osób. Urządzam wielką domówkę! - zaśmiała się.
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-To bardzo dobry pomysł, dziękuję. Na pewno skorzystam - powiedziałam grzecznie.
-Super. Zaraz wyślę ci szczegóły. Buziaki! - cmoknęła do słuchawki i się rozłączyła.

Trochę rozrywki mi się przyda. W końcu niedługo kończę dwadzieścia lat.
Dwudziestko, nadchodzę!
                                ***

Nie wiem, jak nazwać to uczucie kiedy wychodziliśmy na scenę. W tej chwili nie widziałam Niall'a, tylko setki fanów piszczących na stadionie. Byłam ubrana w to:


Czułam się jak za czasów X-Factora. Tylko tutaj nic nie było udawane.

Kiedy zaczęliśmy śpiewać Midnight Memories, widziałam plakaty z moim imieniem.
To było niewyobrażalne. Pomimo mojego lęku, że fani mnie znienawidzą, oni okazali się najwspanialsi.

Na scenie było dużo śmiechu. Dużo się ruszaliśmy i wygłupialiśmy.

Po koncercie, udaliśmy się do autokaru. 

Nie byłam tu wcześniej. Przed koncertem czas spędzałam w hotelu, więc nie miałam pojęcia, kto oprócz Kat się tam znajduje.

-Leona? - syknęłam z niedowierzaniem - co ty tu robisz?

-Niall zabrał mnie ze sobą, nie widać? - wtuliła się w blondyna

Zamurowało mnie. C  o    t  o    m  a    z  n  a  c  z  y  ć?

-Oh... Super! Gratuluję wam - zdławiłam szloch i słabo się uśmiechnęłam - przepraszam - wyminęłam ich i pobiegłam do toalety.
Zebrał mi się na wymioty. Jak on może być z tą... Leoną? Szkoda, że nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo mnie tym zranił.

                                   ***

-Cher, to jest dupek. Nie warto na niego tracić sił - przytulała mnie Kat. 

-Łatwo ci mówić. Ty masz Harry'ego. On cię chociaż kocha. Jesteś szczęśliwa - odpowiedziałam 

-Nie do końca - szepnęła

-Jak to "nie do końca"? 

-Wydaję mi się, że on mnie zdradza.

-Nie, Kat. Tak ci się tylko wydaje - starałam się dodać jej otuchy.

Jak mogłam być tak egoistyczna i nie zauważyć, że Kat mnie potrzebuje.

-Kathrine, tak bardzo cię przepraszam. Jestem egoistką. Ale ostatnio moje życie to jedna wielka kupa nieszczęścia.

-To nie twoja wina, Cher. Jak masz na imię? - zapytała

-Cher - odpowiedziałam niepewnie

-Tylko Cher?

-Cher Lloyd!

-Jesteś Cher Lloyd i jesteś wspaniała, powtarzaj.

-Jestem Cher Lloyd i jestem wspaniała! - wykrzyczałam z uśmiechem na twarzy.





_______________________________________________

Witajcie ludzie!!!

Przepraszam! Jeden dzień za długo!

Rozdział niedługi ale jest :)

Pozdrawiam!

/Mint Candy

Ps. Nowy rozdział postaram się dodać na święta. 
Ps.2 Ale jeśli nie, to WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KROPECZKI!!!