sobota, 20 września 2014

11. "Ty nadajesz imiona limuzynom?"

PRZECZYTAJCIE CAŁA NOTKĘ NA DOLE
RAZEM Z 4 PS.

~Cher

Oh yeah! Już szykuję się do Ells! Jestem mega podekscytowana! W końcu swoje 20 urodziny ma się tylko raz!
-It's a beautiful daaaay! - zanuciłam piosenkę Michael'a Buble.
-Michael Buble - odezwał się ktoś za moimi plecami
-Niall! Matko bosko! Nie masz w domu drzwi?
-Mam. A ty jesteś w moim domu - zaśmiał się
-Poprawka: ja jestem w NASZYM domu.
-Haha! Powiedziałaś "w naszym"! Hahaha!
Przewróciłam oczami i wypchnęłam go za drzwi. Przekręciłam klucz w drzwiach i powróciłam do malowania się.
-Pośpiesz się, Horan! - krzyknęłam, wiedząc iż chłopak będzie stał pod moimi drzwiami.
-No pewnie - odparł - mam nadzieję że nie będziesz się grzebać.
-Nawzajem - odkrzyknęłam.
Dwa cieniutkie warkocze spięłam z tyłu głowy, a reszta włosów spływała po moich ramionach. Wsunęłam na siebie sukienkę. Przejrzałam się w wielkim, stojącym lustrze.
-Chyba przytyłam - powiedziałam dosyć głośno
-Chyba tak - odezwał się Horan zza drzwi
-Podsłuchujesz?! Ja już jestem gotowa. Nie wiem jak ty - krzyknęłam waląc pięścią w drzwi - jeszcze się policzymy
-Jestem gotowy. Idziemy, czy nie?
-Tak.
Otworzyłam drzwi.
-Chyba jestem daltonistą. Czy to jest czerwony?
-Nie. To jest żółty. Jak słoneczko. Tak?
-Yhym... - mruknął, lustrując mnie - wyglądasz inaczej
-I nawzajem - nie powiem, wyglądał dosyć przystojnie w tym garniaku. Byliśmy w holu.
-Bawcie się dobrze! - krzyknął Liam
-Dzięki - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
-Wiesz, że wypada jechać tam wypasionym autkiem? - zapytałam Nialla, gdy mieliśmy wychodzić
-Yhym....
-Przedstawiam ci.... Lindsey! - krzyknęłam otwierając drzwi i wskazując na czarną limuzynę
-Ty nadajesz imiona limuzynom? -
-Pff... Lindsey to moja stara, dobra koleżanka. Naszym szoferem będzie Mike - pomachałam do mojego kolegi, który siedział za kierownicą. Wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy na miejsce.

                                  ***

-Psiakość! Na śmierć zapomniałam! Trzeba zadzwonić po Louisa! - krzyknęłam w połowie drogi - Halo? Lou! Musisz jak najszybciej przyjechać do sali bankietowej Palm Springs! Tylko ładnie się ubierz! Galowo! - krzyknęłam do słuchawki
-Okej, okej... Przecież po to żyję - mruknął. Po piętnastu minutach mieliśmy wysiadać. Mike otworzył nam drzwi. Przede mną leżał długi czerwony dywan. Przeszliśmy przez niego, i znaleźliśmy się w sali. Przy suficie latały balony w różnych odcieniach niebieskiego. Przy parkiecie unosił się biały dym. Na scenie stał DJ ze sprzętem. Puszczał właśnie Mr. Saxobeat Alexandry Stan. Po bokach sali stało kilkanaście okrągłych stolików. Wypatrzyłam Ell w tym tłumie ludzi.
-Wszystkiego najlepszego! Spełnienia marzeń! - złożyłam jej życzenia i wręczyłam prezent. Podarowałam jej sukienkę o której ciągle mówiła, i torebkę od Chanell.
-Jeju... Dziękuję! To kosztowało fortunę! - podziękowała
-To prezent ode mnie, i od Nialla - wskazałam na blondyna. Przywitali się i Ell zaprowadziła nas do naszego stolika. Siedzieliśmy najbliżej jej. Po około dwudziestu minutach zjawił się Louis.
-Jak dobrze że jesteś - powiedziałam i przedstawiłam go Ells. Usiadł obok niej i zaczeli rozmawiać.
-Idziemy tańczyć? - zapytał mnie Niall, przekrzykując głośną muzykę. Kiwnęłam głową i ruszyliśmy w stronę parkietu. Grali właśnie Summertime of our lifes Cody'iego Simpsona. Poruszaliśmy się wolno w rytm muzyki. Położyłam głowę na jego ramieniu, i w ciszy kołysaliśmy się. Było mi bardzo przyjemnie. Po skończonym tańcu, zajęliśmy nasze miejsca i kelner postawił przed nami kieliszki z winem. Upiłam łyk i odstawiłam czerwoną ciecz.
-Nie pijesz? - zapytał mnie Horan
-Nie. Nie smakuje mi - odsunęłam kiliszek dalej.
Poznałam wielu fajnych ludzi. Niektórzy z nich poznali mnie. Chcieli wspólne zdjęcia i tak dalej. To samo było z Niallem.
-Nie wyobrażam sobię życia bez niej - powiedział Lucas, chłopak którego poznałam. Obejmował swoją dziewczynę Angie - a ty masz kogoś?
-Ja? Właściwie to nie - odpowiedziałam, dyskretnie wyszukując Nialla w tłumie gości
-A ten... Niall? - spytała lekko pijana Angie
-To mój kolega - odparłam
-O! Widzę że znalazłaś towarzystwo - obok mnie pojawił się Horan. Ku mojemu ździwieniu nie był wstawiony.
-Tak. To Angie i Lucas.
Przywitali się. Przyszedł czas na jedzenie. Najadłam się wszystkim tak, że musiałam wyjść na świeże powietrze.

                                ***
                    Ed Sheeran - Give me love
                            (Musisz włączyć!)

Na tarasie stało kilka foteli i stolików. Grupka ludzi stała obok mnie śmiejąc się i paląc papierosy. Czuć było od nich nieprzyjemną woń alkoholu. Po kilku minutach wrócili na salę. Oparłam się o marmurową balustradę i patrzyłam na panoramę Londynu. Okupowane przez cały świat miasto, bogate miasto, drogie miasto zdnudziło mi się. Podobało mi się miasto nocy. Ciemne i tajemnicze.
-Ekhem - odkaszlną ktoś za moimi plecami, wyrywając mnie z zamyślania.
-O, Niall - westchnęłam spoglądając ukradkiem na blondyna. Jego oczy niczym laguna błyszczały. Nie wiem, czy to od alkoholu, czy od głośnej muzyki, która powodowała że moja głowa pulsowała.
-Uciekłaś ode mnie - podszedł bliżej
-Nie uciekłam. Chciałam się przewietrzyć.
-Aha - cisza - fajna piosenka - wskazał na salę
-Tak - odpowiedziałam. DJ puścił Give me love. Piosenka Ed'a Sheeran'a.
-Dlaczego trzymasz mnie na dystans? - zapytał, czym mnie zaskoczył
-Ja? - zaśmiałam się zakłopotana - Pff, nie!
-Kłamiesz.
-Nie!
-Lubię jak się rumienisz - powiedział zbliżając się do mnie
-Aha - przełknęłam ślinę - Niall, przestań.
-Powiedz, że nic do mnie nie czujesz.
-Niall!
-Powiedz. A przestanę.
-Niall! Przestań! - chciałam się odsunąć ale za mną była balustrada. Ale skłamiesz, albo wypadniesz przez balkon. Nasze twarze dzieliły centymetry.
-Give me love like never before-  zaśpiewał fragment Give me love, który właśnie dobiegał ze środka
-Nie wiem - odpowiedziałam w końcu
-Pozwól, że ci pomogę w wyborze - odpowiedział i złożył na moich ustach czuły pocałunek - jeśli chcesz żebym przestał, wystarczy odpowiedź.
-Może nie chcę żebyś przestawał - odppwoedziałam na co Niall wpił się w moje wargi. To był mój "pierwszy" pocałunek. Wplotłam palce w jego włosy, by zmniejszyć - jeśli jeszcze jaka kolwiek pomiędzy nami była - odległość. Czułam lekką woń alkoholu, zmieszaną z perfumami Nialla. Miałam motyle w brzuchu. Blondyn zaczął robić malinki na mojej szyi. Nagle położył dłoń na moim biuście. W sekundzie odsunęłam się od niego.
-No co jest, Cher - zapytał zalotnie
-Co?! Tylko o to ci chodziło? Żeby mnie wykorzystać? Dlaczego? - krzyknęłam. W kącikach moich oczu pojawiły się łzy.
-A co ty myślałaś? Że będę ci róże przynosił? Jak tak, to się mocno pomyliłaś - wybełkotał - jesteś taka głupia! Założyłem się z Travisem. Miałem cię pocałować. No, dodatkowa forsa była za zaciągnięcie cię do łóżka.
-Zbyt dużo, Niall. Zbyt dużo - dodałam i wybiegłam z tarasu. Po moich policzkach spływały łzy. Usiadłam obok Ellie.
-Co się stało? - spytała zatroskana
-Nie ważne. Daj coś mocnego - poprosiłam wycierając łzy
-Ale ty nie pijesz - powiedziała zaskoczona
-Dzisiaj zrobię wyjątek.
Eleanor nalała mi do kieliszka Jacka Danielsa. I kolejnego. I kolejnego. Straciłam świadomość, ile wypiłam.
-Jeszcze - wybełkotałam podstawiając kieliszek
-Nie, Cher. Już wystarczy - pokręciła głową
-Jeszcze! - warknęłam. Nie miałam wpływu na to, co robię. Nagle poczułam ucisk w brzuchu i pobiegłam do toalety. Zwymiotowałam cały alkohol, który miałam w sobie. Po moich policzkach spływały łzy. Nie ze smutku. Ze złości. Byłam głupia i dałam się wykorzystać temu dupkowi. Poczułam się jak wtedy, kiedy zmuszałam się do wymiotów bo jedzeniu. Czułam złość. Olbrzymią złość. Zakochałam się w takich idiotach. Czy mnie zawsze to musi spotykać?
-Mamo, dlaczego cię nie ma! - krzyknęłam, wprawiając w zakłopotanie jakieś dziewczyny. Wybiegłam z toalety kierując się w stronę wyjścia.
-Do widzenia, Ell - rzuciłam, i wyszłam z budynku. Nie wiedziałam gdzie Niall. Nie obchodziło mnie to. Jednak nie zmarnuję takiej szansy, przez chłopaków.
-Jedź, Mike - powiedziałam, ocierając łzy.
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko ruszył w stronę domu.

                                     ***
~Niall

Obudziłem się z potwornym kacem. Film urwał mi się wczoraj, kiedy rozmawiałem z Cher na tarasie. Potem pustka. Nic nie pamiętam.
-Nie! Nie! Nie! - krzyknąłem wyrywając się z łóżka. A jeśli powiedziałem jej o zakładzie z Travisem? Szybko się ubrałem, i udałem się w stronę pokoju Cher.
-Kto tam? - usłyszałem jej głos
-Um... Niall - odpowiedziałem
-Po co przyszedłeś?! Znowu mnie wykorzystać?! - krzyknęła
-Co? Cher... Co ja ci właściwie powiedziałem wczoraj?
-Żałosne.
-Cher! Otwórz drzwi! - powiedziałem szamotając klamkę.
-Co?! - krzyknęła mi w twarz, stojąc w drzwiach.
-Powiedziałem za dużo?.
Cher uderzyła mnie w twarz. Zaskoczony jej reakcją, złapałem jej ręce.
-Powiedziałeś wystarczająco - powiedziała, a po jej policzku spłynęła samotna łza.
-Cher! Przepraszam!
-Spoko. Przecież ty jesteś Niall Horan i wolno ci wszystko - powiedziała z żalem w głosie, i zamknęła drzwi.

                        

__________________________________________

Heja! To taka notka. Bo nie wiem czy to rozdziałem można nazwać.
Jeśli nie czytałyście z muzyką, to czytajcie jeszcze raz (tym razem włączcie muzykę). Mam nadzieję, że się podoba.  Ale wiecie... Jakieś coś  pomiędzy nimi jest... Cher może uzna Nialla za dupka, a może się w nim, i jego niegrzecznych cechach zakocha? Piszcie, co myślicie!
Pozdrawiam
~Mint Candy

Ps. Też widziałyście to, że pod jednym z postów jest siedem komentarzy, a pod kolejnym tylko dwa?! No dobra... Nie ważne. Po prostu chcę, abyście komentowali. Kocham!

Ps.2 Jeśli pod kolejnym postem nie będzie przynajmniej 3 komentarzy, nie opublikuję rozdziału. Przepraszam!

Ps. 3 Znowu namieszałam w bohaterach. Jeśli macie ochotę, zakrzyjcie!

Ps.4 Dla autorki bloga magiatomojezycie.blogspot.com: George Shelley to Travis! 😉😉😉

4 komentarze:

  1. Tym tytułem całkowicie mnie uśpiłaś. Myślę sobie, pewnie coś w żartach, znajdą wspólny język, zaczną normalnie ze sobą gadać jak dobrzy znajomi albo nawet i przyjaciele. A tu coś takiego?!?!?!
    Najpierw myślałam, że już coś z tego będzie, narobiłaś mi ogromnych nadziei, a potem BUM! No tego to się w życiu nie spodziewałam. Wszystko tylko nie to! Moja piersza myśl to było: "No co za świnia. Jak mogłeś?!?!" Serio jestem na niego nieźle wkurzona. Teraz nie dość, że ma się starać o przebaczenie ze strony Cher, to ma mi jeszcze jakoś wynagrodzić te wszystkie nerwy! :D
    I mimo tego wszystkiego co zrobił byłabym za tym, żeby Cher dała mu następną szansę jak najszybciej, bo już się nie mogę doczekać kiedy będą razem :D
    Dużo dużo czasu, wypoczynku, weny i do jak najszybszego następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział. Niall zachował się jak cholerny dupek. -.- Mam nadzieję, że zrobi wszystko, żeby Cher my wybaczyła. Byłoby fajnie jakby byli razem.
    Pozdrawiam i życzę weny! :*
    +zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mrrrrr..... George- Travis! Kocham cię za to <3

    Ehh... miałam nadzieję, że Cher z Naillem nie zejdą się na tej imprezie. Ale nie myślałam, że tak się to odbędzie. Powiedzmy szczerze, że Naill zachowal się po chamsku. I to dlaczego?! Przez jakis głupi zakład! Ehh... ale gdy udawał takiego niewinnego przed Cher następnego dnia.... ehh! Ja to bym mu chyba szybko nie wybaczyla!

    Ale czekam na nexty :*
    Pozdrawiam

    magiatomojezycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. JAK ON W OGÓLE MÓGŁ TAK ZROBIĆ.
    Akurat w tym rozdziale go NIENAWIDZĘ!!!
    Zachował się jak egoista, dupek, cham, i co tylko =_=
    Nie rozmawiam z nim...
    /Miley

    OdpowiedzUsuń